Przejdź do treści

9 kłamstw o aborcji, które usłyszysz od lekarza

Środowisko lekarskie często zabiera głos w sprawie dostępu do aborcji. Niestety, zbyt często głos płynący od lekarzy nie ma nic wspólnego z najnowszą wiedzą medyczną.

Zamiast tego w swoich wypowiedziach pouczają kobiety "jak i kiedy należy im się" dostęp do aborcji i podkreślają, że taki zabieg musi być przeprowadzony przez lekarza. A to nieprawda, bo bezpieczną aborcje można zrobić sobie samej w domu, a ewentualnego wsparcia może udzielić każda kompetentna osoba!

Te rolę często biorą na siebie aktywistki działające na rzecz dostępnej aborcji. Odnosimy wrażenie, że polscy lekarze o aborcji nie wiedzą prawie nic.

Jakie przekłamania, mity i bzdury o aborcji najczęściej można usłyszeć od lekarzy? W tym tekście rozprawiamy się z dziewięcioma popularnymi kłamstwami o aborcji, które usłyszysz w gabinecie ginekologicznym. Zanim jednak zaczniemy wyjaśnijmy sobie parę aborcyjnych podstaw.

Co o aborcji wie medycyna i naukowcy?

Aborcja jest jedną z najbardziej i najdokładniej przebadanych interwencji medycznych na całym świecie. Żaden inny zabieg nie jest rozpatrywany na tak wielu poziomach – od biologicznego, poprzez medyczny, społeczny, psychiczny, bioetyczny, po polityczny i klasowy.

Mamy badania mówiące o powodach aborcji, czy o skutkach aborcji. Wiemy, że osoby robią aborcje z różnych powodów i na różnych etapach życia. Wiemy, że decyzja o aborcji dla niektórych jest łatwa, a dla innych trudna. Wiemy, że osoby które decydują się na aborcję często mają już dzieci. Wiemy, że czasami szybko podejmują decyzję o aborcji, a czasami potrzebują na to więcej czasu.

Czy lekarz może nie chcieć zrobić aborcji?

Jedno jednak nie ulega wątpliwości - decyzja o aborcji należy do osoby w niechcianej ciąży, a prawo do opinii o niej dla tych, które te aborcję miały. A nie do lekarzy, ustawodawców czy innych komentatorów.

Czym jest bezpieczna aborcja?

Bezpieczna aborcja to termin, który ulegał wielu przemianom. Pod koniec ubiegłego wieku w społeczeństwie zakorzeniło się przekonanie, że bezpieczna aborcja to aborcja legalna i odbywająca się w szpitalu pod czujnym okiem lekarza. Takie przekonanie szybko się zdezaktualizowało.

Okazuje się taka definicja bezpiecznej aborcji nie ma przełożenia na rzeczywistość. W praktyce to właśnie życie osób. które kwalifikują się do legalnego zabiegu w szpitalu, jest najbardziej zagrożone. Wystarczy przypomnieć o śmierci Izy z Pszczyny i losie innych kobiet w podobnych sytuacjach.

Jaka jest współczesna definicja bezpiecznej aborcji?

Medyczna definicja bezpiecznej aborcji ukuta przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) mówi wyraźnie:

aborcje są bezpieczne, gdy przeprowadzane są bezpiecznymi metodami rekomendowanymi przez Światową Organizację Zdrowia, odpowiednimi do długości ciąży, kiedy osoba przeprowadzająca aborcje posiada potrzebne do tego umiejętności.

Według WHO, najbezpieczniejszą metodą przerwania ciąży do 12. tygodnia jest aborcja farmakologiczna, tabletkami aborcyjnymi, nazywanymi też czasem poronnymi. Na kolejnych etapach ciąży jest to metoda próżniowa, a później chirurgiczna. WHO jasno stwierdza, że bezpieczną aborcję można przeprowadzić w domu, a do jej zrobienia wystarczy wiedza o dawkowaniu tabletek i możliwych komplikacjach. Nie potrzeba tu lekarza.

Dobry ginekolog, czyli jaki?

Dobrego ginekologa i lekaża można rozpoznać po nastepującym podejściu:

Aborcja powinna być dostępna tak szybko, jak to możliwe i tak późno, jak to potrzebne.

Takie zdanie słyszymy na aborcyjnych konferencjach od zagranicznych ginekolożek i ginekologów, między innymi byłej szefowej BPAS (sieci aborcyjnych klinik, wykonujących aborcję w trzech trymestrach). Mamy nadzieję, że jakiś polski lekarz w końcu odważy się wypowiedzieć to zdanie publicznie.

Skoro podstawy mamy za sobą, to przyjrzyjmy się temu, co głoszą "nasi" niektórzy medycy.

9 zabobonów wyznawanych przez polskich lekarzy

Polscy lekarze i lekarki, nawet ci cieszący się mianem "lekarzy pro choice i sojuszników kobiet", często tkwią w płodocentryźmie - czyli przekonaniu, że od kobiety w ciąży, ważniejszy jest płód czy zarodek.

O aborcji szerzą nieprawdziwe informacje i raz za razem stygmatyzują osoby potrzebujące aborcji, opowiadając się za dostępem do zabiegu jedynie do 12 tygodnia ciąży. Jakie mity o aborcji można usłyszeć w gabinetach ginekologicznych?

1. Aborcja tylko w szpitalu

Przekonanie, że aborcja musi odbywać się w szpitalu niestety ciągle jest w Polsce powszechne. Dla wielu lekarek i lekarzy, do bezpiecznej aborcji wymagany jest przede wszystkim dyplom uczelni medycznej, szpital i biały fartuch. Bardzo często nie wiedzą, że tabletki aborcyjne (nazywane przez nich poronnymi) są rekomendowane przez WHO oraz mogą być stosowane bez nadzoru samodzielnie w domu.

Co gorsza niektórzy ginekolodzy nadal rutynowowykonują inwazyjny i na ogół zupełnie niepotrzebny zabieg łyżeczkowania. I co jeszcze gorsze, brak aktualnej wiedzy nie sprawia, że przestają się wypowiadać w mediach za kobiety, z pozycji autorytetu stwierdzając kiedy i jaka aborcja powinna być dostępna.

2. Płodocentryzm

Lekarze ginekologii wypowiadający się na temat aborcji mają w zwyczaju skupiać swoje zainteresowanie na płodzie, a nie na kobiecie w ciąży. Czasem może wydawać się to niewinne - co w końcu złego w tym, że lekarz pomaga zabezpieczyć ciąże, kobietom, które jej chcą? Prawda?

Problem jednak zaczyna się bardzo szybko, gdy okazuje się, że lekarze "płodocentryści" przekładają wymyślony przez siebie interes płodu nad potrzeby, zdrowie, a nawet życie kobiet, które w przeciwieństwie do płodu, są ich pacjentkami. Takie stwierdzenia powtarzają oni bezpośrednio za ideologicznymi przeciwnikami aborcji.

"Płód w 28 tygodniu waży kilogram jest już zdolny do życia"

To zdanie mogłoby pojawić się na plandece antyaborcyjnej ciężarówki. Wiele osób podejmujących decyzje o aborcji w zaawansowanej ciąży ma tę wiedzę, ale mimo to decyduje się przerwać ciążę. I mają prawo podejmować te decyzje.

Nie chcemy dostępu do aborcji tylko wtedy, gdy płód, który nosimy jest niezdolny do przeżycia albo waży mniej niż kilogram. Jesteśmy w stanie same podejmować decyzje o swoim ciele, które innym mogą wydawać się trudne lub moralnie wątpliwe bez konsultacji z lekarzem.

Zadaniem lekarzy jest zaopiekować się nami wtedy, kiedy same nie możemy tego zrobić. W centrum ich zainteresowania muszą być zdrowie, życie, godność i podmiotowość pacjentek, a nie własne przekonania dotyczące ciąży. Lekarzowi nie może zależeć na płodzie bardziej niż na dobrze ciężarnej kobiety, która żyje, czuje, jest świadoma i zdolna do podejmowania decyzji.

3. Aborcja źle się kończy...

Niestety, straszenie aborcją w polskich gabinetach to chleb powszedni. Antyaborcyjni lekarze lubią wybiórczo podawać informacje pacjentkom, by strachem nakłonić je do kontynuacji ciąży.

Przykłady takich zachowań docierają do nas niemal każdego dnia. Słyszymy o ginekologach, którzy zatajają przed pacjentką wady płodu lub wymyślają straszne historie o konsekwencjach aborcji nie mające pokrycia w konsensusie naukowym.

Nie wszystkie straszaki wymyślane przez ginekologów biorą się z ich złych intencji czy chęci zmuszenia kobiety do donoszenia ciąży. Równie często są po prostu dowodem na to, że lekarze nie posiadają wiedzy o aborcji. Nie śledzą najnowszych wytycznych opieki okołoaborcyjnej, a temat usuwania ciąży zwyczajnie ich nie interesuje.

Jakimi tekstami najczęściej straszą lekarze?

„Każda aborcja niesie za sobą ryzyko powikłań, a im wyższa ciąża, tym ryzyko powikłań wyższe”

Każda ciąża niesie za sobą ryzyko powikłań, a aborcja jest znacznie bezpieczniejsza niż poród. Bezpieczne metody przerywania ciąży, wykonywane z wprawą przez osoby z doświadczeniem, również w trzecim trymestrze ciąży wiążą się z minimalnym ryzykiem komplikacji.

„Wiecie, że łyżeczkowanie jest niebezpieczne?"

Lekarze straszący aborcją często grożą: "Podczas zabiegu łyżeczkowania macicy, można ją przebić!” albo „Wiecie, że zabieg łyżeczkowania macicy wiąże się z ryzykiem utraty macicy?”.

Wiemy, dlatego, tak samo jak WHO, uważamy, że łyżeczkowanie jest przestarzałą metodą. Nie rozumiemy, dlaczego polskie środowisko medyczne ma na jego punkcie obsesję i łyżeczkuje standardowo, gdy tylko dostrzeże w macicy tkanki po udanym poronieniu/aborcji.

Jak pokazują badania 1 jeśli nie ma powikłań, można po prostu poczekać aż ciało samo wydali tkanki. Można również podać misoprostol, który wspomoże naturalne oczyszczanie się macicy. Inwazyjny zabieg łyżeczkowania nie jest potrzebny.

Najwyższy czas zastąpić łyżeczkowanie misoprostolem i aborcją próżniową (metoda dostępna do około 14. tygodnia ciąży), zgodnie ze standardami Światowej Organizacji Zdrowia.

„Wiecie, że ciężarna macica w 24 tygodniu sięga do pępka, a krwotok po jej uszkodzeniu stanowi realne zagrożenie życia osoby w ciąży?”

Wiemy, dlatego bardzo byśmy chciały, żeby w Polsce wprowadzono nowoczesne metody aborcji, które minimalizują ryzyko uszkodzenia macicy, oraz żeby ryzyko związane z bezpieczną aborcją było przedstawiane rzetelnie, szczególnie przez lekarki i lekarzy.

Zamiast powielać obraz jak z broszury organizacji antyaborcyjnych, powinni informować pacjentki jak to jest naprawdę.

4. "Nie da się zrobić aborcji po 7 miesiącu!"

Czasami lekarze próbują wrzucić swoje 3 grosze w ogarniczenie swobodnej aborcji i promują jedno z wielu arbitralnie wybranych ograniczeń przerywania ciąży. W takich sytuacjach mówią czasem, że "Nie ma kraju, w którym aborcja jest możliwa do 7 miesiąca." To nieprawda. Aborcja w 28 tygodniu jest możliwa:

  • W USA aborcja jest możliwa również w trzecim trymestrze (w zależności od prawa stanowego)
  • W Kanadzie, gdzie aborcja jest w pełni zdekryminalizowna i regulowana przez ustawę o ochronie zdrowia, aborcję można wykonać również w trzecim trymestrze.
  • Aborcja Bez Granic wysyła zarówno do Belgii i Francji osoby w 27 oraz czy nawet w 37 tygodniu ciąży na zabiegi aborcji.

Aborcja po 28 tygodniu wykonywana jest przeważnie metodą chirurgiczną. Metoda chirurgiczna stosowana między 28, a 38 tygodniem ciąży nazywana jest rozszerzeniem szyjki macicy i ekstrakcją (eng.: dilation and extraction – D&X). 2

5. "Nie każdy powód jest dobry."

Niestety, polskie środowisko ginekologiczne uważa, że prawo powinno wymagać "wystarczającego" powodu do aborcji po 12 tygodniu. Z perspektywy lekarzy, ten wybór powinien być medyczny. Taka sytuacja sprawia, że decyzja o abrcji nie zależy już od nas, ale od często arbitralnej opinii lekarza.

Dla lekarzy dyskutowanie o tym, "które powody są dobre" jest bardzo wygodne - odwraca to uwagę od ich odpowiedzialności za dobro pacjentki. Debata nad pytaniem "który powód do przerwania ciąży jest dobry" sprawia, że lekarze często nie są rozliczani za odmowę wykonania swojej pracy. W końcy "może faktycznie ten powód nie jest dobry? może nie ma co zmuszać lekarza do robienia czegoś z błahego powodu?".

Tego typu dyskusje sprawiają też, ze podejście do aborcji medykalizuje się. Co to znaczy? Że zamiast uznawać ją za część życia decyzję podejmowaną z wielu powodów i w złożonych okolicznościach, staje się ona zabiegiem, o którym nie powinien się wypowiadać nikt bez dyplomu uczelni medycznej. Kiedy dochodzi do medykalizacji, najważniejszą przesłanką decydującą o aborcji nie jest już nasza wola, tylko pozytywna opinia lekarza.

6. "Klauzula sumienia nie stanowi problemu"

Od 1993 roku lekarze i lekarki mogą odsyłać pacjentki z kwitkiem, powoływać się na klauzulę sumienia.

W 2015 roku Trybunał Konstytucyjny zdecydował, że lekarze mogą również chronić swoje sumienie, poprzez niewskazywanie lekarza, który wykona za nich zabieg aborcji.

W 2020 roku kolejna decyzja TK zdjęła z lekarzy i lekarek obowiązek wykonywania aborcji embriopatologicznych i zmusiła tysiące kobiet do ratowania swojego życia w zagranicznycj placówkach prywatnych. Te mniej zamożne zmusiła też do zadłużenia się w tym celu (Jeśli jesteście w takiej sytuacji Aborcja Bez Granic pomoże wam finansowo!).

Klauzula sumienia jest problemem.

"Klauzula sumienia" to sposób, by lekarze nie podejmowali się tego, co jest esencją ich pracy. Obowiązkiem lekarza jest wspierać człowieka wtedy, kiedy nie może zadbać o siebie sam. I o ile bezpieczna aborcja bez lekarza za pomocą tabletek jest możliwa co najmniej do 12 tygodnia, to są oni niezbędni w przypadku ciąż z powikłaniami.

"Klauzula sumienia" wbrew nazwie nie ma nic wspólnego z sumieniem. To narzędzie, które lekarze stosują, by móc nie liczyć się z dobrem i wolą pacjentek. Niektórzy z nich, jak Bogdan Chazan, na tej podstawie budują własną karierę. Przywilej, który dała im ustawa z 1993 r zamieniają w swoją "moralną" drogę krzyżową.

7. "Lekarze robią wszytstko co w ich mocy"

Lekarze i lekarki, komentując zakaz aborcji w Polsce, mówią, że "mają związane ręce i boją się prokuratora". Wiele mediów podchwyciło tę narrację współczucia środowisku lekarskiemu. W kolejnych wywiadach lekarze i lekarki umywają ręce od odpowiedzialności za przeprowadzenie zabegu w tych sytuacjach, w których jest to obecnie w Polsce dopuszczalne. Powtarzaja, że to oni są ofiarami tej sytuacji.

Od 1993 żaden lekarz nie zozstał skazany za wykonanie aborcji. Nigdy w Polsce żaden lekarz nie został skazany za wykonanie aborcji zgodnie z ustawą.

Chciałybyśmy, żeby lekarze, którzy publicznie mówią o swojej sytuacji i stanowisku, ważyli słowa i mieli w pamięci tragedie Izy z Pszczyny i innych ofiar polskiego zakazu aborcji.

Czy lekarze naprawdę mają ma związane ręce?

Nie. Lekarze nadal może przeprowadzić aborcję. Może to zrobić i bez konsylium i bez tysiąca papierów. Może sam podjąć decyzję, że zrealizuje zabieg, o który jest proszony. Może to zrobić de facto również w każdej sytuacji, jeśli uzna, że ciąża zagraża życiu kobiety.

Lekarz nie musi bać się prokuratora, ani tym bardziej zakładać, że sprawa sądowa przeciwko niemu (nawet jeśli faktycznie miałaby miejsce) skończyła by się na jego niekorzyść. W Polsce nie było jeszcze sytuacji, w której lekarz zostałby skazany za przeprowadzenie aborcji w szpitalu.

Lekarze często zapominają, że w kwestii oceny, czy aborcja zagraża życiu kobiety, mają większe kompetencje, niż sąd czy prokurator.

Jeśli lekarze uważają, że potrzebują "podkładki" do zabiegu aborcji w papierze, nie powinni też nękać tym swojej pacjentki. Gdyż nic nie powstrzymuje polskich lekarzy, przed opracowaniem wewnętrznych standardów zgodnie z którymi, będą mogli bez obawy przez prokuraturą, wykonywać aborcję, Takie standardy mogły by mówić o tym, że zmuszenie kobeity do ciąży jest czymś, co odbija się na zdrowiu i samo w sobie stanowi wystarczający argument do tego by ją przerwać.

6. "Aborcja to sprawa pomiędzy lekarzem i jego pacjentką"

Lekarki i lekarze mają swoje poglądy na temat aborcji i niestety często nie potrafią zostawić ich przed drzwiami gabinetów. Lekarze mogą być naszymi sojusznikami albo naszymi wrogami, ale z pewnością nie są partnerami z którymi podejmujemy decyzje dotyczące aborcji. Nie są i nie powinni być.

Ginekolog to usługodawca, a pacjentka nie jest mu nic winna. My pacjentki – nie musimy i nie powinnyśmy musieć się tłumaczyć, wyliczać powodów czy zasługiwać na opiekę medyczną. Wprost przeciwnie, to lekarze powinni być rozliczani z tego jak (i czy) wykonują swoje obowiązki, a ciężar tego rozliczania nie powinniem spoczywać na jednostkce, gdyż to by lekarz dobrze wykonywał swoją pracę jest interesem nas wszystkich.

7. "To lekarze powinni mieć decydujący głos w sprawie prawa aborcyjnego"

W Polsce polityka antyaborcyjna zatrzymała edukację środowiska medycznego na temat bezpiecznej aborcji i poronienia. Jak pokazują badania i praktyka - sami Polscy lekarze masowo przyznają, że o aborcji nie wiedzą nic,, gdyż nie uczy się o niej na studiach 3.

Od 1993 roku lekarze w Polsce niemal nie przerywają ciąży. Nie uczą się też więc o najnowszych standardach opieki antyaborcyjnej.Ciężko uznać wobec tego, że medycy mają większe doświadczenie niż aktywistki, które przejęły te rolę i od trzydziestu lat pomagają w aborcjach poza szpitalem.

Na międzynarodowych konferencjach ginekologicznych i aborcyjnych, na które ADT oraz inne działaczki związane z siecią organizacj Aborcja Bez Granic uczęszczają od lat, nie ma lekarzy z Polski.

Ginegolodzy i ginekolożki nie mają aktualnej wiedzy o bezpiecznych metodach aborcji i o aborcyjnych realiach. Tym bardziej nie są eksperami w zakresie tego, jak powinno wygladać prawo do aborcji.

8. "Lekarze nie są zaangażowani ideologicznie, są bezstronni"

Niestety to nie prawda. Według badań większość lekarzy pozytywnie ocenia zakaz aborcji z 1993 roku - jedną z najbardziej restrykcyjnych ustaw antyaborcyjnych w Europie! W zwiazku z tym ciężko uznać, że lekarze naprawdę są obiektywni i odmawiając aborcji nie kierują się swoimi własnymi poglądami i wygodą.

9. "Lekarz zawsze dba o dobro pacjentki"

Wczytując się w badania środowiska lekarskiego i analizując wypowiedzi ginekologów 3 łatwo można dostrzec brak zaufania i protekcjonalny stosunek do kobiet.

Ten negatywny stosunek polskich lekarzy do pacjentek chcących przerwać ciążę potwierdza badanie z 2017 roku przeprowadzonego przez Ibis Reproductive Health 4. Wywiady z kobietami, które przerwały ciąże w Polsce potwierdzają, że wiele z nich woli w ogóle nie mówić swoim lekarzom o aborcji w obawie przed potępieniem czy odrzuceniem. Te, które zdecydowały się powiedzieć swojemu lekarzowi o planie przerwania ciąży spotkały się ze stygmatyzacją i były straszone potencjalnymi konsekwencjami. Odmowa aborcji ze względu na "dobro pacjentek" to fałszywa troska.

Lekarzu, to też do ciebie

Napisałyśmy ten tekst w obronie osób, które mają aborcje i w obronie aborcji samej w sobie. Aborcji nie zawdzięczamy medycynie ani lekarzom, bo jest ona starsza niż medycyna. Osoby w niechcianych ciążach przerywały je od tysięcy lat przy użyciu ludowych praktyk, używając różnych metod (bezpiecznych i niebezpiecznych).

Choć nie jesteśmy lekarkami, to staramy się przyjmować perspektywę propacjencką. Stawiamy osoby, które się z nami kontaktują w centrum. Nie zadajemy zbędnych pytań, nie warunkujemy wsparcia, nie przenosimy naszych poglądów (a też je mamy!) czy preferencji (odnośnie metody aborcji) na osobę, która wsparcia potrzebuje.

Bardzo byśmy chciały, aby lekarze-sojusznicy towarzyszyli nam w tym podejściu i zastanawiali się nad swoją pozycją i władzą. By zastąpili niezrozumiały język empatią oraz edukowali się na temat aborcji farmakologicznej i innych nowych metod. By zapomnieli o łyżeczkowaniu, a zamiast stawiać w centrum płody i swoje bezpieczeństwo prawne, postawili w nim potrzeby swoich pacjentek.

obowiązki te sumiennie spełniać; służyć życiu i zdrowiu ludzkiemu; według najlepszej mej wiedzy przeciwdziałać cierpieniu i zapobiegać chorobom, a chorym nieść pomoc bez żadnych różnic, takich jak: rasa, religia, narodowość, poglądy polityczne, stan majątkowy i inne, mając na celu wyłącznie ich dobro i okazując im należny szacunek; nie nadużywać ich zaufania i dochować tajemnicy lekarskiej nawet po śmierci chorego; strzec godności stanu lekarskiego i niczym jej nie splamić, a do kolegów lekarzy odnosić się z należną im życzliwością, nie podważając zaufania do nich, jednak postępując bezstronnie i mając na względzie dobro chorych; stale poszerzać swą wiedzę lekarską i podawać do wiadomości świata lekarskiego wszystko to, co uda mi się wynaleźć i udoskonalić.


  1. Gomperts, Rebecca et al. “Regional differences in surgical intervention following medical termination of pregnancy provided by telemedicine.” Acta obstetricia et gynecologica Scandinavica vol. 91,2 (2012): 226-31. doi:10.1111/j.1600-0412.2011.01285.x 

  2. Wikipedia: Intact dilation and extraction 

  3. "Środowisko lekarskie w debacie o prawie kobiet do przerywania ciąży" Polscy ginekolodzy i polskie ginekolożki negatywnie oceniają edukacje na temat przerywania ciąży w trakcie swoich studiów medycznych. Według badania Fundacji Ster z 2017 roku „Sojusznicy czy przeciwnicy 

  4. Baum, Sarah E et al. “"It's not a seven-headed beast": abortion experience among women that received support from helplines for medication abortion in restrictive settings.” Health care for women international vol. 41,10 (2020): 1128-1146. doi:10.1080/07399332.2020.1823981