Przejdź do treści

Ofiary zakazu aborcji w Polsce

Przypominamy:

2004 - Agata Lamczak

Agata miała 25 lat. Mieszkała w Pile. Agata była w ciąży, gdy zdiagnozowano u niej wrzodziejące zapalenie jelita grubego. Choroba postępowała bardzo szybko, a stan zdrowia Agaty drastycznie się pogarszał, mimo to lekarze nie potraktowali jej cierpień poważnie. Skoncentrowani na podtrzymaniu ciąży nie zdecydowali się nawet na wykonanie pełnego badania endoskopowego. Lekarze poradzili Agacie, aby „martwiła się o brzuch, a nie d***” .

Ostatnie miesiące życia spędziła w szpitalach w Pile, Poznaniu, i Łodzi. Płód obumarł, ale na pomoc dla Agaty było już za późno. Po czterech miesiącach męczarni Agata zmarła.

2007 - Alicja Tysiąc

Tę historię opisałam w tekście powyżej.

2008 - 14-letnia Agata z Lublina

9 kwietnia 2008 Agata zgłosiła się do jednego ze szpitali klinicznych w Lublinie powiadamiając lekarzy, że dzień wcześniej została zgwałcona przez chłopaka w jej wieku. Ponieważ była nieletnia, poinformowano ją, że bez zgody jej prawnego opiekuna nie może być zbadana, ani nie może uzyskać medycznej pomocy. Poinformowano policję i rodziców Agaty. Agata była w szoku, na ciele miała sińce, co zostało potwierdzone przez lekarza rodzinnego.

Skutkiem gwałtu była ciąża. Następnego dnia prokurator okręgowy wydał zaświadczenie stwierdzające, że ciąża dziewczyny była rezultatem niezgodnego z prawem stosunku seksualnego z nieletnią poniżej 15 roku życia. Rozpoczęła się batalia o aborcję.

Lekarka z lubelskiego szpitala powiedziała matce Agaty, że: „za komunizmu, kiedy to usuwanie ciąży było dostępne na życzenie, nikt nie skłonił jej do wykonania takiego zabiegu i że żaden z podległych jej lekarzy nie uzyska jej zgody na terminację ciąży”.

Agata w lubelskim szpitalu po rozmowie z lekarzem została zmuszona do kontaktu z księdzem i dyrektorem domu samotnej matki w Lublinie - zaufała mu i podała mu numer swojego telefonu komórkowego. Ksiądz zaczął pisać do niej wiadomości im.in. o tym, że cała Polska modli się za jej „dziecko”. Agata dostawała także SMS-y o podobnym tonie od obcych osób.

Agata opuściła szpital, pod którym była zaczepiana przez aktywistów antyaborcyjnych. Przez nich również Agata trafiła do pogotowia opiekuńczego - decyzja sądu rodzinnego w Lublinie ograniczyła prawa rodzicielskie pani S. i nakazywała niezwłoczne stawienie się dziewczynki w pogotowiu opiekuńczym. Tego samego dnia Agata poczuła ból i zaczęła krwawić. Wieczorem została zabrana do Szpitala Jana Bożego.

Między 9 a 12 czerwca 2008 roku mama Agaty złożyła skargę do Rzecznika Praw Pacjenta przy Ministerstwie Zdrowia. Prosiła w niej o pomoc w uzyskaniu przez córkę zgodnej z prawem aborcji, załączając stosowne dokumenty. 16 czerwca pani S. została telefonicznie zawiadomiona, że aborcja zostanie przeprowadzona w Gdańsku. Po zabiegu i powrocie do Lublina matka z córką zorientowały się, że wiadomość o ich podróży do Gdańska została umieszczona w Internecie przez Katolicką Agencję Informacyjną.

Sprawa Agaty i jej Mamy trafiła do ETPCz, który stwierdził, że Polska złamała konwencyjny zakaz tortur i nieludzkiego, upokarzającego traktowania oraz prawo dziewczynki i jej matki do poszanowania ich życia prywatnego i rodzinnego. Wrzesień 2021 - Izabela z Pszczyny

Wrzesień 2021 - Izabela z Pszczyny

30-letnia Izabela z Pszczyny, mama, córka, żona, siostra, przyjaciółka, fryzjerka z Pszczyny zmarła 22 września 2021 r., będąc w 22 tygodniu ciąży. Ostatnią dobę spędziła w szpitalu obawiając się o swoje życie. Na skutek bezwodzia wystąpił stan zapalny. Iza miała 40 stopni gorączki, lekarz był u niej raz. W SMS-ach do swojej Mamy pisała, że lekarze są bezczynni ze względu na ustawę antyaborcyjną, bo „serce płodu bije”. Tę tragiczna historię OKO.press opisało m.in. tutaj:

Styczeń 2022 - Agnieszka z Częstochowy

37-letnia Agnieszka z Częstochowy przez tydzień nosiła w macicy martwy płód. Lekarze czekali, bo była szansa, aby "uratować drugie dziecko". Agnieszka zmarła, osierociła trójkę dzieci. Do dzisiaj nie wiadomo, czy to nieprzerwana ciąża spowodowała śmierć Agnieszki, jednak sekcja zwłok tego nie wykluczyła. O bezczynność oskarża lekarzy rodzina zmarłej.

Ten tekst (niestety) wymaga aktualizacji.

Czy polskie prawo antyaborcyjne to fikcja?

I tak, i nie. Z jednej strony aborcja dzieje się całkowicie poza systemem, a z drugiej strony jedna z działaczek Aborcji Bez Granic - Justyna Wydrzyńska - stoi przed sądem za pomoc w aborcji i grozi jej kara 3 lat więzienia.

Czas zadać politykom pytanie: dlaczego angielskie, niemieckie, belgijskie i holenderskie kliniki muszą ratować życie polskim pacjentkom?

Zakaz aborcji w Polsce trwa o 30 lat za długo. Potrzebujemy dekryminalizacji aborcji i odarcia aborcji ze wstydu i piętna. Potrzebujemy być traktowane z godnością i szacunkiem.

Potrzebujemy skrajnie innej polityki aborcyjnej - polityki opartej na solidarności i dostępie do aborcji - faktycznego, darmowego i dla wszystkich, które go potrzebują.