Przejdź do treści

Płakałam w przekonaniu, że umrę albo wyląduję w szpitalu. Ale nie, to tylko straszenie.

Paula, lat: 25

Nie bój się skorzystać z pomocy. Nie słuchaj innych i postępuj tak jak ty uważasz. To twoje życie i to ty je przeżyjesz, nie ktoś inny.

Pod koniec listopada dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Gdy zobaczyłam jedna kreskę, a drugą ledwo widoczną popłakałam się. Gdy pokazała test narzeczonemu też płakałam.

Powtórzyłam test po kilku dniach. Już miałam pewność. Zdecydowaliśmy o kupnie tabletek. Napisałam e-maila WHW (1), zapłaciłam (musieliśmy się zapożyczyć na te tabletki)... Przyszły dosyć szybko bo około po 10 dniach. Zależało mi, byłam już około 9 tygodnia.

Zdecydowałam się na aborcje, bo:

  • Nie stać mnie na dziecko. Czasami ledwo wiążemy koniec z końcem. Aktualnie nie mam pracy.
  • Nie chcę dzieci, a na pewno nie teraz. Wydaje mi się, że jestem nieodpowiedzialna. Chociaż moimi kotkami zajmuje się z należytą odpowiedzialnością.
  • Mamy malutkie mieszkanie. Nie było by miejsca na nowego członka.
  • Jeżeli się na dziecko zdecydujemy, to je zrobimy. Bo takie plany mamy, ale stanowczo nie teraz.
  • Mam problemy z ciśnieniem, sercem, bałam się, że tego dziecka nie donoszę, lub że urodzi się chore, albo ja zakończę swoje życie przy porodzie.
  • Bardzo boję się bólu. Bardzo szybko panikuje gdy coś się ze mną dzieje. Poród odpada. Psychicznie bym nie wytrzymała.

Aborcja przebiegła szybko. Wzięłam 1 tabletkę. Po około 24h zaczęłam czuć lekki ból i wystąpiło lekkie krwawienie. Potem 4 następne i po około 30-1h wystąpiły skurcze i krwawienie. Ból był porównywalny do tego miesiączkowego, a zawsze mam bardzo bolesne okresy. Wymiotowałam z bólu i miałam rozwolnienie, jak co miesiąc, chociaż ten ból był nieco inny. Trwał 1 dzień, wyleciało dużo skrzepów. Nie przyglądałam się im. Nie było po co. Krwawienie trwało około 2 dni (takie większe) i około tydzień w mniejszym natężeniu.

Zaraz przed wzięciem tabletek naczytałam się różnych stron, gdzie było napisane, że od tego się umiera, są krwotoki, zakażenia, szpital itp. Byłam przerażona i w stresie, ciągle płakałam w przekonaniu, że umrę albo wyląduje w szpitalu. Ale nie, to tylko straszenie.

Teraz jestem wdzięczna, że tak szybko uzyskałam pomoc. Jeżeli będę potrzebowała pomocy drugi raz też się na to zdecyduje.

O aborcji wie tylko nasz przyjaciel i jego partnerka. Nikt więcej. Jak narazie nie mam zamiaru nikomu mówić. Boję się opinii i wytykania palcami przez rodzinę i innych znajomych.

  1. womenhelp.org jest rekomendowanym przez ADT bezpiecznym i sprawdzonym źródłem leków poronnych