Przejdź do treści

Okres spóźnia się dwa tygodnie. „Pozytywny”. Mąż spogląda na mnie wystraszony, na jego ustach pojawia się wymuszony uśmiech.

Paula, lat: 30

To tylko i wyłącznie Twój wybór. Jeżeli nie chcesz być w ciąży i znalazłaś ADT jesteś w dobrych rękach i nie musisz się już bać.

Okres się spóźnia ponad dwa tygodnie. Dobra zrobię szybki test w łazience dla świętego spokoju. Synek akurat bawi się klockami ze swoim tatą. Test pozytywny. Wychodzę z łazienki i nie wiem co powiedzieć, mówię tylko „Pozytywny”. Mąż spogląda na mnie wystraszony, na jego ustach pojawia się wymuszony uśmiech, podnosi znacząco rękę i mówi „chodź się przytul”. STOP!

Dopiero wyrwałam się z domu po 3 latach "siedzenia" z synkiem w domu, wynajęte mieszkanie, ledwo wiążemy koniec z końcem, nowa praca, miało być inaczej! Jedyne co daje radę z siebie wydusić to „Nie! Tak nie może być!”

Odrazu wiedział co mam na myśli. Dla pewności jeszcze trzy testy, wszystkie pozytywne. Tabletki zamówiliśmy jeszcze tego samego dnia, szybki przelew, ogólnie prosta sprawa.

Czym innym było czekanie na nie, wykańczało mnie to. Miałam wrażenie, ze wszyscy w pracy wiedzą, że będą gadać, że przyszłam do pracy tylko po to by zapłacili mi za macierzyński. Że rodzina powie, że już odechciało mi się pracować i specjalnie zaszłam w ciąże. Tabletki przyszły po niecałych dwóch tygodniach. Ta mała dyskretna paczuszka którą znalałam w skrzynce sprawiła, że uśmiechnęłam się pierwszy raz od dobrych kilku dni.

Nie zwlekając zażyłam pierwsza tabletkę, 24 godziny później 4 miso. Chwile później przy wstawaniu pojawił się duży skurcz w dole brzucha, biegunka i uczucie zimna, następnie co jakiś czas lekkie ukłucie w dole brzucha i długo, długo nic. Dopadły mnie wątpliwości czy wszystko jest tak jak być powinno wiec napisałam do dziewczyn z ADT na messengerze. Po szybkiej odpowiedzi, że narazie nie ma czym się martwic uspokoiłam się i po łącznie 5 godzinach pojawiło się krwawienie nieróżniące się niczym od standardowej miesiączki. Przed spaniem jeszcze 2 miso, po których owszem pojawiły się mocne skurcze ale nadal było tylko lekkie krwawienie. Rano kolejne 2 miso i przez kolejne 24 h sytuacja nie nabierała tempa. Po tym czasie znowu wróciły skurcze i zimne poty, czułam się zle ale ból był umiarkowany, niewymagający brania środków przeciwbólowych. Poczułam, że muszę iść do toalety. Wyleciała ze mnie trzy może cztero centymetrowa czerwona, dosyć twarda tkanka przypominająca obrany kawałek mandarynki.

Napisałam do dziewczyn z ADT i dopiero po przeczytaniu słowa „Gratulacje” dotarło do mnie, że się udało.

Poczułam się jakby ktoś wybudził mnie ze strasznego koszmaru. Wsparcie które otrzymałam jest czymś niesamowitym. Dziewczyny były przy mnie cały ten czas, wspierały i pomagały. Bez nich zwyczajnie by się nie udało. Będę im za to wdzięczna do końca życia. Za to, że czułam wsparcie, czułam się bezpiecznie i potraktowano mnie z godnością.

Teraz kiedy znów mogę spokojnie myśleć o przyszłości jestem na siebie trochę zła. Nie dlatego, że dokonałam aborcji, nie wstydzę się tego i przyznam się przed każdym. Jestem zła na siebie bo jak to jest, ze garstka odważnych kobiet walczy za nas wszystkie? Przecież walka o prawo do aborcji to walka o nasze zdrowie i życie.

Życzę nam, wszystkim kobietom takiej odwagi i determinacji jaką mają dziewczyny z Aborcyjnego Dream Teamu oraz Women Help