Przejdź do treści

Czy to dobra "pogoda" na aborcję? Sędzina przyjęła śmieszny dowód ze strony prokuratury

Na kolejną rozprawę Justyny Wydrzyńskiej nie stawili się świadkowie. Szczególnie przemocowy mąż kobiety, której pomogła Justyna, mimo odebrania wezwania osobiście, nie miał odwagi spojrzeć w oczy Justynie. Niestety rozprawa nie zakończyła się na tym. Prokurator złożył najśmieszniejszy wniosek dowodowy w historii polski.

Justyna Wydrzyńska została oskarżona przez prokuraturę dodatkowo o:

rażące zachowanie poza salą sądową, które wskazuje na prognozę kryminalistyczną

– prokuratura

Co kryje się pod tym zabawnym hasłem? Prokuratura dotarła do… wywiadów Justyny z Wyborczą i OKO.press oraz nagrania na FB.

Niestety ze względu na nieumiejętność wpisania linku do przeglądarki internetowej, a następnie pokonanie pay-walla sędzina nie była w stanie odtworzyć jednego z dowodów. Na szczęście w sprawie pozostałych wpisów prokuratura dostarczyła wydrukowane screeny z facebooka i nagranie z OKO.press.

Na sali zostało odtworzone nagranie na którym Justyna mówi:

Nie żałuję. Mam nadzieję, że ten proces coś zmieni. Bardzo bym chciała, by osoby mogły się wspierać, mogły dzielić się tabletkami, mogły być ze sobą

Natalia Broniarczyk na tym samym filmie dodaje:

Aborcja Bez Granic przejęła niemal wszystkie robione w Polsce aborcje. […] Czujemy się prześladowane politycznie, świadczy o tym dopuszczenie Ordo Iuris, to skandaliczne, że taka organizacja została dopuszczona […] to ważne by ludzie patrzyli sądowi na ręce, bo może da nam jakieś szanse na chociaż trochę sprawiedliwszy proces.

Później Kinga Jelińska z womenhelp.org mówiła o szerokim międzynarodowym wsparciu dla Justyny ze strony Amnesty Interantional, siedmiu ambasad oraz niemal stu europosłów i dziesiątek polskich posłów i posłanek.

Farsa trwa dalej – więc poszłyśmy czytać aborcyjne historie w trakcie kolejnej przerwy

Ciężko nam doszukać się w tych wypowiedziach prognozy kryminalistycznej, jednak farsa trwała dalej. Obecni na sali dziennikarze zaczęli wołać do sądu, że chętnie pomogą, udostępnią „zablokowany technicznie” artykuł, że mają opłacony abonament w Wyborczej i chętnie się nim z sędziną podzielą. Sędzina zarządziła 20 minut przerwy.

Justyna wyszła czytać aborcyjne comming outy. Czytała historię 34 letniej Miśki.

Obudziłam się bez żadnych uczuć, bez żalu, smutku czy też radości. 10 minut dojścia do siebie i już wracałam do drzwi wyjściowych. Dzień po przyszedł płacz, płacz że musiałam tego doświadczyć by móc odzyskać na nowo życie. Kolejne dni już zdecydowanie lepsze, żadnego rozstrzygania co było. W końcu radość że nie mam mdłości, że nie jestem senna. Tylko osłabienie, wiadomo hormony muszą wrócić do normy. Wiele kobiet zapewne bije się z myślami gdy zobaczy 2 kreski, analiza za i przeciw. Ja swojej decyzji nie żałuję ale żałuję że nie ma nikogo komu mogłabym powiedzieć co przeszłam.

Miśka

Po przerwie – wyjaśnienia Justyny

Po przerwie sędzinie w końcu udało się puścić 10 sekundowe nagranie na którym Justyna mówi… że pomaga na telefonie aborcyjnym. Telefonie który zna niemal każda Polka: 22 29 22 597 – telefonie Aborcji Bez Granic.

Justyna wygłosiła oświadczenie:

To żadna tajemnica, że jestem aktywistką działającą na rzecz ochrony praw człowieka w Polsce, praw którego polskie prawo i politycy nie respektują, traktując nas kobiety jak inkubatory służące jedynie do rodzenia dzieci.

Uważam, że to, co robię, jest dobre. Nigdy nikogo nie namawiałam do aborcji. Nigdy nie sugerowałam, co ktoś powinien zrobić. Osoby, z którymi się stykam poszukują prawdziwych i rzetelnych informacji. Mówię tym osobom naukowe i potwierdzone fakty o aborcji i antykoncepcji, to co jest zgodne z najnowszą wiedzą medyczną, to co jest w protokołach Światowej Organizacji Zdrowia. Nie uważam, żeby powtarzanie informacji wynikających z protokołów WHO było czymś złym.

Chciałbym odnieść się też to do wyjętego z kontekstu zdania o tym, że traktuję tę sprawę jako stratę czasu. W tej wypowiedzi odnosiłam się do faktu, że mężczyzna, który to zaczął, nie pojawił się już po raz drugi w sądzie jako świadek, a ja zostałam postawiona na przeciwko Ordo Iuris. Dla mnie brak świadka był stratą czasu, czasu mojego, czasu sądu, czasu adwokatów i prokuratury, stratą pieniędzy podatników. Ta sprawa jest dla mnie ważna, kosztuje mnie dużo emocji, w końcu grozi mi kara więzienia. Dotyczy też kwestii dla mnie ważnych.

Prawdą jest również to, że mimo tego procesu nadal działam aktywistycznie i nie zamierzam się z tego tłumaczyć, dlatego nie będę odpowiadać na dalsze pytania związane z moją aktywnością.

Justyna

Gdzie świadkowie?

Sąd postanowił ukarać nieobecnych świadków karą 3 tysięcy złotych. Jednak adwokat Justyny wniósł o niekaranie kobiety, która była ofiarą przemocowej sytuacji, a zapewnienie jej bezpiecznego i komfortowego środowiska do składania zeznań w warunkach wyłączonej jawności. Adwokat Justyny zauważył, że struktura nowoczesnego sądu, jeśli sędzina wyrazi na to zgodę, umożliwia świadkini bezpiecznie i anonimowe dotarcie do sądu, zeznawanie w pokoju dla świadków, a sąd ma obowiązek udzielić kobiecie pomocy.

Sędzina wykpiła ten wniosek mówiąc, że „skoro świadkowie są zameldowani pod jednym adresem, to nie widzi problemu”, i nie zgodziła się na wniosek o niekaranie ofiary przemocy. Sędzina nałożyła więc na pokrzywdzoną już i tak przemocą domową kobietę karę 3 tysięcy złotych. Pokazało to absolutny brak zrozumienia ze strony sądu dla sytuacji przemocy domowej, która dotykała świadkinię. Ostatecznie jednak sędzina zgodziła się na przesłuchanie kobiety w innej sali.

Sprawę po raz kolejny odroczono.

To nie jest aszdziennik. A mógby być.