Przejdź do treści

Jak przez mgłę

Anula, lat: 40

Jesteśmy jak siostry, które łączą więzy aborcji.

Swoją aborcję pamiętam jak przez gęstą mgłę. Właściwie bardziej pamiętam aborcję koleżanki, ona ją przeżyła zdecydowanie bardziej niż ja. Był rok 98 lub 99. Lub pośrodku. Nie pamiętam pory roku, czy padało czy nie, był to na pewno rok szkolny.

Aborcja kosztowała zdaje się 1200 zł, ale może cenę też wypieram. Może więcej. Pamiętam tylko szare kafelki na ścianach i podłodze, wiem, że zabieg odbył się w okolicach Piaseczna i były przy nim oprócz mnie dwie osoby. I pamiętam telefon stacjonarny Panasonic, słuchawka leżała jakby obok mnie. Pieniądze miałam skądś, nie mam pojęcia skąd udało się zdobyć taką sumę.

Pożegnałam ciążę, niechcianą, godnie. Nazwałam płód Timotej, bo takim szamponem wówczas myłam włosy. Nawet mnie to bawiło i jednocześnie nadawało powagi sytuacji.

10 lat później poroniłam i resztki płodu zamknęłam w małej puszce po herbacie i zakopałam pod drzewem na ogrodzie. Chciałam mieć formę grobu na pamiątkę obydwu ciąż. Mam 40 lat. Nigdy nie żałowałam decyzji o aborcji. A to, że przechodziłam ją sama w ogromnej niewiedzy i braku saportu, z ostatecznym wyparciem jej z pamięci prawie całkiem, dało mi wiele przestrzeni na wspieranie innych osób przerywających ciążę. Lubię gadać z dziewczynami po zabiegu bezpośrednio lub po dłuższym czasie. O ich refleksjach. Wyobrażam sobie czasem, że kończymy to doświadczenie razem nad morzem. Jest ładna pogoda, wsadzamy symboliczny kamyk na tęczową łódkę i machamy na pożegnanie. To mi się wydaje bardzo ważne, taka forma pożegnania, nawet jeśli odbywam ją tylko w swojej głowie.

Dziś spotykam się często z koleżankami, z którymi poznałam się znacznie później, ale w podobnym czasie zrobiłyśmy aborcje. Bardzo nas to zbliżyło do siebie, właściwie jesteśmy jak siostry, które łączą więzy aborcji.

Dziękuje ADT za oddanie głosu wielu z nas.