Przejdź do treści

Nowe Ministerstwo zdrowia – nowe prawo aborcyjne?

Czy to koniec ery Niedzielskiego? Czy powrót do antyaborcyjnych rozwiązań z 1993 roku?

Mamy za sobą parę bardzo ciekawych tygodni, jeśli chodzi o wypowiedzi polityków na temat aborcji. Przedstawiono w sejmie projekt ustawy aborcyjnej KO, a na procedowanie wciąż oczekują dwa projekty Lewicy. 23 lutego Trzecia Droga przedstawiła także swój projekt, który zakłada podróż w czasie do 1993 roku. Jest to krytyczny moment w dziedzinie opieki okołoaborcyjnej, ponieważ zgodnie z obietnicą Donalda Tuska do dekryminalizacji aborcji zostało zaledwie kilka tygodni.

Wbrew pozorom jednak, polska scena polityczna nie składa się wyłącznie z Donalda Tuska i Szymona Hołowni – swoje stanowiska zajęły także inne podmioty. Ministerstwo zdrowia rozpoczęło prace nad poprawą dostępności i bezpieczeństwa aborcji – Izabela Leszczyna, nowa Ministra Zdrowia zapowiada zmiany.

Czy Ordo Iuris w końcu opuściło ministerialne gabinety? Konsultacje Ministerstwa z pro-kobiecymi organizacjami.

30 stycznia wraz z innymi organizacjami zajmującymi się prawami kobiet miałyśmy okazję spotkać się z Ministrą Zdrowia Izabelą Leszczyną, by opowiedzieć o problemach systemowych w opiece okołoaborcyjnej w Polsce, o zaniedbaniach i brakach. W końcu ekspertki z dziedziny aborcji i praw reprodukcyjnych dostały pole, by wypowiedzieć się w kwestii reformy polskiej opieki zdrowotnej w tymże zakresie.

Przedstawicielka Polskiego Towarzystwa Zdrowia Seksualnego i Reprodukcyjnego, Michalina Drejza, zapowiedziała wydanie polskiego odpowiednika rekomendacji WHO ws. aborcji, co zostało pozytywnie przyjęte przez Ministrę Leszczynę. To również stanowi duży postęp, jeśli chodzi o dostęp do bezpiecznej aborcji.

Poruszone zostało także zagadnienie dekryminalizacji aborcji i ku naszemu zadowoleniu wygląda na to, że Ministra wydaje się być do tematu przekonana. Jest to bardzo ważny krok w stronę zagwarantowania Polkom dostępnej i bezpiecznej aborcji – zarówno samodzielnej, jak i tej wykonywanej przez personel medyczny. Usunięcie z kodeksu karnego art. 152 w praktyce przełoży się na poprawę kluczowych aspektów opieki okołoaborcyjnej.

Wraz z brakiem art. 152 zniknąłby zapis kryminalizujący pomocnictwo. To oznaczałoby odebranie prokuraturze narzędzia do stosowania represji w stosunku do zwykłych kobiet i ich rodzin, w sytuacjach w których decydują się one przerwać ciążę „poza systemem”. Takie historie opisują sprawy Justyny Wydrzyńskiej, czy Grzegorza, wywleczonych przed sąd za udzielenie pomocy w aborcji kobietom, które ich o to poprosiły.

I chociaż w polskiej historii żaden jeszcze lekarz nie został skazany za wykonanie aborcji w szpitalu, to jednak lekarskiej fantazji o byciu represjonowanym ten fakt nie przeszkadza. Tym bardziej mamy nadzieję, że dekryminalizacja odbierze wymówkę/argument o strachu przed prokuratorem.

Dekryminalizacja oznaczałaby również normalizowanie zabiegu i obalenie licznych, krążących po środowisku lekarskim mitów okołoaborcyjnych. Dzięki temu lekarze może w końcu zaczęliby kształcić się w kierunku współczesnych metod aborcyjnych, które w innych krajach europejskich już od dawna uznawane są za standard. Przy takim założeniu otwiera się także możliwość komfortowego skonsultowania swoich potencjalnych obaw z lekarzem. Także zwykła kontrola u ginekologa będzie mogła w końcu odbyć się zupełnie bez strachu o to, że niedokształcony i „w gorącej wodzie kąpany” lekarz zamiast skupić się na swojej pracy, będzie kierował się fikcyjną obawą przed „współsprawstwem”, czy – co gorsza – postanowi sprawę zgłosić (uspokajamy: tego typu „donosy” od zawsze są bezpodstawne i nieskuteczne, gdyż każda z nas ma prawo przerwać swoją ciążę bez żadnych konsekwencji prawnych).

31 stycznia MZ Izabela Leszczyna prezentuje „pakiet bezpieczeństwa na temat zdrowia kobiet”

Tego dnia ogłoszone miały zostać między innymi wytyczne zespołu ds. opracowania procedur związanych z przerywaniem ciąży, powołanym w zeszłym roku przez byłego MZ, Adama Niedzielskiego. Wytyczne te – całe szczęście – nigdy nie ujrzały światła dnia, co lepsze zostały przez MZ określone jako „niesatysfakcjonujące”. To oznacza, że na jakiś czas udało nam się uniknąć sytuacji, w której zespół konserwatywnych pseudo-ekspertów od aborcji będzie wdrażał w życie coraz to kolejne fatalne pomysły, mogące przełożyć się w efekcie na zagrożenie zdrowia bądź życia kobiet w ciąży.

Mówimy „na jakiś czas”, ponieważ PTGiP niedawno opublikowało swój zestaw „rekomendacji” ws. przerywania ciąży, o którym więcej piszemy tu. Skończyło się tak, że w dokumencie pojawiły się między innymi wytyczne sprzeczne z przyjętymi przez WHO i FIGO normami, co stanowi świadectwo stanu wiedzy polskich lekarzy w dziedzinie aborcji.

Chociaż Ministerstwo Zdrowia nadal nie przestawiło swoich oficjalnych rekomendacji, to jego niechęć do zaakceptowania fatalnych wytycznych stanowi już iskierkę nadziei na pozytywne zmiany. Z napięciem i uwagą wypatrujemy nowoczesnych i godnych naśladowania standardów dla polskiej ginekologii (i jeśli temat wróci, z pewnością będziemy o nim pisać).

Jednak nie tylko proces przygotowywania norm i rekomendacji może budzić w nas nadzieje – Ministerstwo Zdrowia wypowiedziało się również o nieszczęsnej „klauzuli sumienia” i innych sposobach ograniczania dostępności aborcji.

Klauzula sumienia

MZ nie poprzestało wyłącznie na odrzuceniu wytycznych poprzedniego Ministra. Izabela Leszczyna wypowiedziała się także w sprawie dostępu do aborcji w polskich szpitalach.

Minister zdrowia i na pewno lekarze, szpitale, wszystkie oddziały ginekologiczno-położnicze muszą zapewnić bezpieczeństwo kobietom, które zgłaszają się do szpitala, bo ich zdrowiu lub życiu zagraża ciąża.

Musimy przypomnieć wszystkim lekarzom, że […] artykuł 39 Ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty […] może być stosowany, ale nigdy wtedy, gdy zagrożone jest zdrowie lub życie pacjentki.

Racja. Lekarze nie mają prawa zasłaniać się klauzulą sumienia. Szczególnie w przypadkach, kiedy zdrowie i życia ich pacjentek są zagrożone. Nie zmienia to faktu, że wciąż to robią. Nawet po tym, jak – całkiem niedawno – były MZ Niedzielski zwrócił uwagę na konieczność stosowania się do art. 39, który przywołała także MZ Leszczyna.

Skoro rzekomo lekarze są tego świadomi, to dlaczego sytuacja ma się zmienić akurat teraz? Otóż, według Ministry Leszczyny

placówka medyczna, która ma kontrakt z NFZ musi zapewnić terminację ciąży zgodną z polskim prawem.

Aborcja, jako jeden z podstawowych zabiegów medycznych, musi być zatem realizowana w placówkach NFZ. Innymi słowy – nie ma aborcji, nie ma kontraktu i finansowania z NFZ. W ten sposób Ministerstwo przyjęło oficjalne stanowisko egzekwujące konsekwencje za niewykonywanie przez lekarzy swoich ustawowych obowiązków. W tym momencie Polki mają za sobą całe dekady, w ciągu których ich lekarze chowają się za klauzulą sumienia i innymi okołoaborcyjnymi mitami propagowanymi przez anty-aborcyjne organizacje (Kaję Godek, Fundację Pro, Ordo Iuris itp.).

Klauzula sumienia może brzmi niegroźnie, jednak stanowi poważny problem systemowy a na dodatek z sumieniem ma niewiele wspólnego. W praktyce jedynie otwiera lekarzom furtkę do niewykonywania aborcji, czyli w gruncie rzeczy do unikania lekarskich obowiązków. Pozwala im bezkarnie ignorować współczesne wytyczne aborcyjne i stać z założonymi rękoma, gdy ich pacjentki umierają. Czas na zmiany.

Kolejne ogłoszenia Ministerstwa Zdrowia

Prócz powyższych deklaracji, 23 lutego Ministerstwo Zdrowia opublikowało następujący wpis na twitterze:

Ministerstwo Zdrowia informuje, że lekarze, którzy narażali zdrowie i życie kobiet, odmawiając terminacji ciąży zgodnej z polskim prawem, nie zostaną powołani na konsultantów krajowych i wojewódzkich.

Czyli w końcu doczekałyśmy się jakiejś – może nieszczególnie radykalnej, ale jakiejś – formy konsekwencji dla polskich lekarzy unikających aborcji jak tylko się da.

To przypomnienie dla lekarzy, by wywiązywali się ze swoich obowiązków, nie ominęło także organizacji anti-choice. W momencie, w którym Ordo Iuris lamentuje nad nową Ministrą Zdrowia i jej skrajnie proaborcyjnymi wartościami, my wiemy, że nastąpił krok w dobrą stronę. Chociaż Izabela Leszczyna wcale nie jest skrajnie proaborcyjna, to drobne kroki które czyni, na pewno zmierzają w odpowiednim kierunku. A nieproporcjonalna ku temu wrzawa rozpoczęta przez konserwatystów tylko dowodzi, że epoka mężczyzn podejmujących za kobiety wszystkie ważne decyzje życiowe, musi się kiedyś skończyć.