Przejdź do treści

Nie tylko pasożyty - top 10 momentów z debaty o aborcji na kanale Zero

W zeszłym tygodniu, na Kanale Zero Krzysztofa Stanowskiego miała odbyć się debata o aborcji. Forma zakładała dyskusję pomiędzy osobami działającymi na rzecz aborcji (tzw. "pro-choice"), a przeciwniczkami dostępu do niej. W praktyce o aborcji prawie nie było mowy, a w internecie debata zasłynęła z tylko jednego momentu dzięki słowom o "płodach-pasożytach".

Uczestniczki debaty

Do udziału w debacie do reprezentacji stanowiska pro-aborcyjnego zaproszono:

  • Dr Annę Orawiec, ginekolożkę z zespołu Kliniki Perinatologii i Położnictwa Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA
  • Annę Marię Żukowską, posłankę Lewicy.

Stanowisko "anty" objęły:

  • Dr hab. Ewa Dmoch-Gajzlerska, ginekolożka-położna, członkini komisji bioetyki Ordo Iuris
  • i Katarzyna Sójka - posłanka PiS, internistka, a także była Ministra Zdrowia.

Słowami samego prowadzącego - nie zostały zaproszone "dlatego że są kobietami, tylko dlatego, że są fachowcami - że się na tym znają". Czy jest faktycznie? Wybór osób do dyskusji na pewno można określić jako "ciekawy" i jest to miła odmiana od fatalnego motywu panów w garniturach, kitlach i sutannach.

Niestety w dyskusji zabrakło głosów ekspertek stricte z dziedziny aborcji i osób, które na codzień zajmują się pomocą w aborcjach. Czyli kogoś, kto w merytoryczny sposób opowiedziałby o tym, jak wygląda 99,97% aborcji w Polsce. Rolę tę dzielnie próbowała wypełnić Dr Anna Orawiec jednak w naszym odczuciu z jej obecności w ogóle nie skorzystano. Również postać prowadzącego - Roberta Mazurka budzi parę wątpliwości.

Pytania przygotowane przez Roberka Mazurka jak i wydźwięk spotkania były dopasowane do specyficznej części publiki kanału. Części, która jest raczej konserwatywna i raczej składa się z osób, które o aborcji wiedzą tyle, co serwują im konserwatywne media.

Czujemy, że najwyższy czas rozprawić się z licznymi skandalicznymi wypowiedziami i powielanymi mitami, które padły podczas debaty.

Czy płód to pasożyt? - najsłynniejszy fragment debaty

Zanim jednak podzielimy się naszym (głównie anty) TOP 10 momentów, to chcemy rozprawić się z przysłowiowym słoniem w salonie.

Temat krąży w postaci licznych artykułów cytujących z oburzeniem jedną z wypowiedzi Dr Anny Orawiec. Na pytanie słuchaczki potwierdziła, że ciążę - z medycznego punktu widzenia - można porównać do sytuacji pasożytniczej.

Z wypowiedzi tej natychmiast skorzystali anty-aborcyjni i prawicowi działacze podsycając opowieść o tym, że osoby robiące aborcję "nienawidzą i dehumanizują dzieci". Tak przedstawiona opowieść oburzyła już szersze grono osób, które poczuły, że umniejsza sie im dzieciom i ich decyzji o rodzicielstwie. Jednak w rzeczywistośći Dr Orawiec nie mówiła o czyiś konkretnych dzieciach, a o płodach - z biologicznego punktu widzenia.

Pasożytnictwo to sytuacja, w której jeden organizm żyje na koszt drugiego - nie dając nic w zamian i faktycznie jest to dynamika, w której znajduje się osoba w ciąży i płód. Dr Orawiec przedstawiła tego merytoryczne uzasadnienie i nie ma tu żadnych powodów do oburzenia.

Jednak wypowiedź Dr Orawiec została wyrwana z kontekstu i według przeciwników aborcji, "dr Orawiec uważa, że dzieciątka to pasożyty" - co nie oddaje ani sensu, ani sprawiedliwości jej słowom.

Nasze stanowisko w sprawie "płodów-pasożytów

Jako Aborcyjny Dream Team szanujemy zarówno kobiety dla których ciąża to dziecko, jak i te dla których "płód to płód". To zdanie kobiety w ciąży - chcianej lub niechcianej - a nie polityków, lekarzy czy działaczy, jest najistotniejsze. To ich ciąże. Dla nas to osoba w ciąży ma prawo określać sobie ciążę jak chce.

Nie zgadzamy się, by szantażować wszystkie osoby w ciąży argumentem: "jeśli uważasz, że to już dziecko, to musisz być przeciwniczką aborcji, bo inaczej będziemy nazywać cię dzieciobójczynią". Nie. Możesz myśleć o swojej ciąży jako o dziecku i nadal chcieć lub potrzebować aborcji. Bo twoja ciąża, to wyłącznie twoja decyzja.

Największym problemem w dyskusji o aborcji w Polsce nie jest to, by znaleść filozoficzny moment w którym zarodek można nazwać już dzieckiem - tylko to, by oddać tę decyzję i władzę nad tą sytuację konkretnej kobiecie w ciąży. Po raz kolejny zamiast skupić się na kobietach skupiono się bowiem na dywagacjach o płodach i dzieciach.

Top 10 wypowiedzi z debaty o aborcji na Kanale Zero

Wbrew temu, co przeczytać można w mediach o "pasożytach" to podczas 2,5-godzinnej debaty padło jednak więcej skandalicznych wypowiedzi.

Nasza top-lista śmiesznych (a czasami i strasznych) wypowiedzi może nie niesie za sobą wysokiej wartości edukacyjnej, ale stanowi idealny przykład popularnych mitów wokół przerywania ciąży.

Podczas debaty na Kanale Zero usłyszeć można było między innymi: o nieaktualnych od dziesięcioleci metodach i pseudo-medycznych zabobonach (a nawet nieszczęsnych wieszakach);o sprowadzaniu wszystkich aborcji o aborcji embriopatologicznych; o wielu pomysłach na wyznaczanie momentu "początku" życia; o problemach w relacjach damsko-męskich i o mężczyznach wykluczonych z dyskusji.

Zapnijcie pasy, bo przed wami lista dziesięciu najciekawszych fragmentów debaty, stworzona z myślą o tych, którzy podjęli słuszną decyzję o niewłączeniu transmisji. 😉

Hit nr. 1 - Kobiety w ciąży mają ograniczone prawa

Według posłanki PiSu, Katarzyny Sójki, prawa kobiet istnieją tak długo, jak dana kobieta nie jest w ciąży. Jak już w tej ciąży jesteśmy, to według posłanki PiS'u tracimy część swoich praw na rzecz płodu:

Kobieta jak najbardziej ma pełne prawo do stanowienia o samej sobie, ale w sytuacji na przykład przyjmowania antykoncepcji czy decydowaniu o tym, żeby nie zajść w ciążę. Natomiast w sytuacji, kiedy już jest w ciąży, jej prawa są ograniczone ze względu chociażby na to, że prawo ma również dziecko, które jest w jej brzuchu. 1

To że słowa o odbieraniu kobietom praw i podważanie ich podmiotowości nie wywołały takiego skandalu jak niepotraktowanie płodu jako dziecka przez Dr Orawiec powinno niepokoić każdą z nas.

Sójka nie tylko opowiedziała się za ograniczeniem praw kobiet w ciąży, ale uważa, że ciało kobiety w ciąży w zasadzie nie należy do niej. I nie było to chyba jedynie przejęzyczenie, gdyż posłanka wielokrotnie wypowiadała się słowami typu:

Dla mnie to nie jest jej ciało. Tutaj rola jest przede wszystkim dziecka, które jest dla mnie człowiekiem. 2

Hit nr. 2 - "Dziecko" co 35 sekund

W nawiązaniu do powyższego: nie sposób zliczyć, ile razy podczas 2,5-godzinnej debaty padło z ust Katarzyny Sójki stwierdzenie pokroju "płód to dziecko". Niemalże w każdej wypowiedzi podkreślała znaczenie "świętości życia" i "dzieciątek". Można było uznać, że debata nie jest ani o aborcjach, ani o kobietach tylko o dzieciach.

Czy za takim wrażeniem stoją empiryczne fakty?

W ciągu całej debaty "dzieci, dzieciątka, bobasy" (w różnych kontekstach z ust różnych osób) padły niemal 140 razy. Doliczając 41 wystąpień określeń "płód" i "zarodek" mamy już 181 bezpośrednich wystąpień. Jeśli doliczymy jeszcze określenia opisowe w których mówiono o dzieciach (za pomocą takich określeń jak "świętość życia", "życie poczęte" itp.) - to "dzieci" wspomniane zostały ponad 250 razy.

250 wystąpień podczas 2 i pół godzinnej debaty daje wynik wspomnienia tematu dzieci raz co ok. 35 sekund sekund.

To bardzo dużo, szczególnie jak na debatę, która nie była o dzieciach. Pewnie zastanawiacie się jak często pojawiały się określenia wskazujące na inne tematy takie jak aborcja, kobiety, kwestie prawne, medyczne itd których można było spodziewać się w dyskusji o aborcji.

  • Hasło "aborcja" (wraz z "terminacjami ciąży", "przerywaniem ciąży" itd) nie zdominowało dyskusji - określenia okołoaborcyjne pojawiły się ok. 180 razy.
  • Częstotliwość powtórzeń "kobiet" również nie możgła się równać z "dziecięcą" dominacją - kobiety wspomniano zaledwie ok. 160 razy (niemal sto razy mniej niż "dzieci").
  • Co ciekawe rozmówczyniom łatwiej rozmawia się o "ciążach" nich "kobietach" - (i to bynajmniej nie przez mówienie "osoby w ciąży") - "ciąże" pojawiają się w rozmowie ok. 180 razy.
  • Wyrażenia "prawno-legislacyjne" pojawiły się 135 razy,
  • "Lekarze" pojaiwli się 60 razy (lekko wyprzedzając 54 powtórzenia "pacjentek"),
  • "mężczyzni i ojcówie" których temat przywoływał prowadzący oraz słuchacze pojawił się 47 razy.

Żarty żartami, ale to jak bardzo dyskusja o aborcji zalana jest tematem dzieci i płodów jest porażką wszystkich uczestniczek i prowadzącego. To jak trudno jest przebić się w debacia o aborcji z aborcją i i to że uczestniczkom łatwiej mówić o ciąży niż o kobietach jest niezwykle frustrujące. Frustrujęce ponieważ aborcja nie jest o dzieciach. Aborcja jest o kobietach. Niektóre z nich są w niechianych ciążach, inne są w ciążach chcianych. Ich doświadczenia i powody do przerwania ciąży są najróżniejsze, ale niezależnie od nich - wszystkie mają do aborcji prawo.

Aborcja nie powinna mieć twarzy ani "płodu" ani "dzieciątka" - tylko kobiety. Człowieka który może podejmować o sobie (i za siebie) decyzje.

Przeciwnicy aborcji kochają grać wizerunkiem słodkich bobasków i niewinnych dzieciątek, zestawiając je z dramatycznymi ujęciami zakrwawionych zarodków. Jest to z ich strony gra zupełnie cyniczna. Pozwalanie na to, by dyskusje wokół aborcji (czy to na Kanalez Zero czy gdziekolwiek indziej) skupiały się na tym temacie jest graniem pod ich taktyki i utrudnia walkę o prawa kobiet.

Hit nr 3. - posłanka PiS tak usilnie przekonywała, że płód to dziecko, że została zapytana o 500+ od chwili poczęcia

Jako, że Sójka cały czas zapierała się przy stwierdzeniu, że płód to dziecko, dostała pytanie od jednego ze słuchaczy:

Pani bardzo upiera się, że płód to już żywy człowiek. Skoro płód to człowiek, to jak partia była u władzy [PiS] nie wprowadzono wtedy 500+ od momentu poczęcia takiego dziecka, a nie od momentu urodzenia? 3

Nie znamy intencji stojącej za tym pytaniem - nie wiemy czy słuchacz niewybrednie kpił z posłanki PiSu, czy na poważnie domagał się, by 500+ objąć również płód. Pytanie wyraźnie zaskoczyło posłankę Prawa i Sprawiedliwości, jednak po paru sekundach powtarzania sobie pytania pod nosem wybrnęła:

Nakłady finansowe przede wszystkim są na dziecko wtedy, kiedy jest ono już na świecie. 4

Nie będziemy oceniać czy to odpowiedź sensowna czy wymijająca. A to, że takie pytanie padło jest tylko kolejnym dowodem na to, że tematem przewodnim nie była aborcja i kobiety, ale płody i dzieci.

Chcemy jednak zwrócić uwagę na to, szczególny moment, w którym z Katarzyny Sójki spada maska i przestaje idealizować płody. Powyższa wypowiedź świadczy o tym, że u posłanki PiS różnica między "płodem" i "dzieckiem" istnieje. Sójka widzi jakaś różnicę (temat nie został rozwinięty), jednak usilnie stara się ją ukryć i zatrzeć - dlatego używa określeń typu: "dziecko, życie poczęte itp" (na zarodek lub płód) oraz "dziecko, które jest z nami" (na urodzone dziecko).

Zabawne stały się, gdy sluchacz przymusił Sójkę do wyjścia z dyskursu o "ratowaniu dzieci". Pytanie o 500+ przywołało posłankę do zimnych ekonomicznych kalkulacji i szybko przestała idealizować ciążę. Gdy pojawiła się wizja potencjalnych kosztów, płód dla Sójki natychmiast utracił podmiotowość i stał się na powrót częścią kobiecego ciała. Wszystkie świadczenia "na płód" stały się świadczeniami, którymi beneficjentką jest kobieta w ciąży:

Oczywiście być może badania lekarskie w trakcie ciąży kobiety kosztują. Ale one są też refundowane, dlatego 500+ jest świadczeniem już na wydatki które ponosi się na dziecko, które jest z nami. 5

Może się trochę się czepiamy i Katarzyna Sójka nie widzi różnicy którą chcemy jej przypisać? W najgorszym wypadku cieszymy się z faktu... że posłanka PiSu, wie, że ciąże nie latają w pustce niczym baloniki, tylko związane są z konkretnymi osobami. To naprawnę niska poprzeczka, ale pokazuje poziom dyskusji i zafiksowanie na dzieciach (o którym pisałyśmy powyżej).

A co z resztą pytania - co z zasiłkiem pogrzebowym po poronieniu?

Słuchacz zadał posłance PiS również pytanie o "zasiłek pogrzebowy w przypadku poronienia". I chociaż znowu - temat nie dotyczy bezpośrednio aborcji - to wokół niego można poruszyć parę wątków, które niestety w trakcie dyskusji na Kanale Zero nie padły.

Dojrzały dyskurs aborcyjny obejmuje różne sytuacje - zarówno ciąże niechciane, jak i ciąże chciane, po których kobiety mogą przechodzić żałobę.

Obecnie w Polsce (oficjalne) pochowanie płodu przed 22 tygodniem ciąży jest zawiłą procedurą. Ustawy przewidują pochówek dla martwych urodzeń (tj. po 22 tygodniu), lecz nie w przypadku poronień. W takiej sytuacji można teoretycznie próbować złożyć wniosek o wydanie aktu urodzenia. Do tego dokumentu potrzebna jest znajomość płci płodu, której nie da się ot tak stwierdzić przed 22 tygodniem ciąży. Dlatego trzeba zrobić badanie genetyczne - koszt 400 zł - cała procedura to stos dokumentów i niepotrzebne formalności. Dla osoby, która przeżywa żałobę - okrutne rozdrapywanie rany.

Jakby środowisku antyaborcyjnemu rzeczywiście zależało na płodach do tego stopnia, który deklaruje, zadbałoby właśnie o ułatwienie procedury pochówku płodu kobietom, które tego chcą i potrzebują. Jednak tego typu projekt pojawił się nie ze storony społanki PiS ale ze strony Lewicy (w tej samej debacie deklarowała go Anna Maria Żukowska) 6.

Obecnie zrozumienie dla złożoności emocji, które można przeżywać po aborcji (od ulgi i szczęścia po żałobę) mają nie prawicowi populiści, ale... kliniki aborcyjne. W Holandii kliniki aborcyjne umożliwiają polkom które tego potrzebują, pochówki płodów po aborcjach na specjalnie przygotowanym do tego cmentarzu. Cmentarze powstały specjalnie dla rosnącej liczby pacjentek z Polski, które mimo złego stanu zdrowia, przez antyaborcyjne praw i cynizm lekarzy, nie mogły przerwać ciąż 2 i 3 trymestru w polskim szpitalu.

Hit nr. 4 - W Polsce można mieć czasopismo naukowe i głosić sprzeczne z nauką bzdury

Przerażającym jest również słuchanie, jak osoba z 46-letnim doświadczeniem w roli lekarki powiela antynaukowe kłamstwa, których trudno nie nazywać propagandą. Pisałyśmy już wiele razy o tym, że lekarze nie kształcą się i nie aktualizują swojej wiedzy przez co rozpowszechniają wiele mitów.

Niestety według dr hab. Ewy Dmoch-Gajzlerskiej przerwanie ciąży w wielu przypadkach wiąże się z występowaniem syndromu postaborcyjnego. Z tym, że taki syndrom nie istnieje, co poparto badaniami 7.

Dr Dmoch-Gajzlerska, mimo, że jest lekarką z pokaźnym stażem, ponad setką publikacji i własnym czasopismem ginekologicznym, to wciąż powiela obalone już dawno pseudo-medyczne kłamstwa. Jeśli osoba która nie ma znajomości tak podstawowych faktów z własnej dziedziny może sobie pozwolić na jakąkolwiek renomę w polskim środowisku ginekologicznym, to należy zapytać jaką wiedzą dysponuje reszta takiego środowiska?

Dr Dmoch-Gajzlerska zapiera się, że wiele kobiet, "z którymi się spotkała w swojej karierze" po aborcji potrzebowało pomocy psychologicznej i psychiatrycznej. Nie znając szerszego kontekstu warunków, w jakich znajdowały się te osoby (i czy dr Gajzlerska nie wymyśliła ich sobie na potrzebę argumentu) trudno powiedzieć, co tak na prawdę się z nimi działo. Z naszego doświadczenia kryzysy psychiczne osób przerywających ciąże wynikają nie z samego faktu aborcji, ale z różnych okoliczności towarzyszących - takich jak np. niewykształcony i oceniający personel, odmowa wykonania zabiegu, społeczna stygma itd.

Więcej na ten temat piszemy w naszych tekstach edukacyjnych o stygmatyzacji i normalizowaniu aborcji.

Hit nr. 5 - Ewa Dmoch-Gajzlerska przekona twojego partnera do ojcostwa!

Pozostając jeszcze na chwilę przy dr hab. Ewie Dmoch-Gajzlerskiej:

Jak wspominałyśmy wcześniej w trakcie debaty wielokrotnie przewinął się wątek "roli mężczyzn". Panowie dzwoniący do studia (oraz sam prowadzący) wielokrotnie upominali się, że to oni chcieliby mieć w aborcji głos decydujący.

Według nas decyzja o przerwaniu lub kontynuacji ciąży należy tylko i wyłącznie do osoby w ciąży - nie do jej partnera, ojca, księdza itd. To jej decyzja do wspólnego podejmowania tej decyzji zaprosi swojego "chłopa". Chociaż wiemy, że to co radzimy mężczyznom nie zawsze im się podoba, to jednak możemy założyć się że perspektywa dr Ewy dla wielu z nich będzie tym bardziej niewesoła:

Specjalistka z Ordo Iuris przekonuje, że mężczyzna zawsze (świadomie czy nie) jest gotowy i chętny do tego by zostać ojcem. A co, jeśli nie chce być ojcem? Co, jeśli chce by jego partnerka przerwała ciążę? Na takie sytuacje dr Dmoch-Gajzlerskia zadeklarowała, że ma sprawdzony sposób: porozmawia, wytłumaczy i przekona go do ojcostwa. 8.

Deklaracja ta musiała wydać się prowadzącemu Robertowi Mazurkowi niebywale zabawna, gdyż zatrzymał się przy niej na dłużej chichocząc.

[Mazurek:] To taki challenge? Proszę Państwa, jeśli ktoś z panów nie chce mieć dziecka, a partnerka/żona chce, to pani profesor zaprasza. Tak?

Dopytywał Mazurek zachęcając "specjalistkę od bioetyki" i "lekarkę z ponad 46 letnim stażem" do zastanowienia się nad tym co mówi. Niestety:

[Ewa Dmoch-Gajzlerskia:] Tak. To jest trudna rozmowa, ale też trzeba podkreślić: ja się z tymi osobami spotykam i jestem w kontakcie, w związku z czym nie maja do mnie żalu, że ja - powiedzmy - przymusiłam. Nie przymusiłam... Podjęli decyzję taką, a nie inną - pod moim wpływem.9

Zachęcamy was wsyzystkich do ponownego odtworzenia tego fregmentu. Tak Panowie - Pani doktor wie gdzie mieszkacie, będzie z wami w kontakcie, wywrze wpływ byście mieli dziecko, a potem powie wam, że to była wasza decyzja. 😄

Przeciwnicy aborcji często straszą: "będziecie zmuszani do przerywania ciąży, nawet jeśli tego bardzo nie chcecie!" A wychodzi na to, że rzeczywistość ma się zupełnie na opak i to oni są pierwsi do wymuszania na kimś swojej woli i gotowości na rodzicielstwo.

Hit nr. 6 - Gdzie te chłopy?

Wątek, który został poruszony w debacie wielokrotnie, to właśnie kwestia roli mężczyzn w aborcji. Już sam Mazurek na wstępie zaznaczał, że według niego aborcja nie jest wyłącznie sprawą kobiet 10, a temat nieuwzględnionych ojców przeplatał się przez cały czas trwania debaty.

Paradoksalnie - gdy mężczyźni poruszają swoją rolę w aborcji - to już na starcie widzą się jako osoby decyzyjne - których opinia i wola bardzo się liczy. Tym czego zdają się nie zauważać, to fakt, że takiego przywileju nie mają nawet ich partnerki.

Jesteśmy w pełni przekonane, że decyzja o aborcji (albo o kontynuacji ciąży) należy wyłącznie do tej osoby, która jest w ciąży. Jednak obecna rzeczywistość nie wygląda wcale tak różowo - w Polsce kobietom aborcji się odmawia, aborcję się kryminalizuje, utrudnia się do niej dostęp, a kobiety, które przerwały ciążę zawstydza się tym faktem.

Gorączkowość panów, którzy już teraz chcieliby mieć prawa, o które nadal walczymy - bez doświadczania wszelkich trudów związanych z naszą obecną sytuacją - wydaje nam się trochę smutna, a trochę śmieszna.

To, jak bardzo mężczyźni potrzebują stawiać się w centrum dyskursu aborcyjnego jest absurdalne. Jednak, jeżeli temat niechcianej ciąży rzeczywiście by ich dotyczył (tj. jeśli przechodziliby przez 9 miesięczne ciąże), to - nie oszukujmy się - większość z nich nie chciałaby, by ich partnerki, albo lekarki podejmowały za nich decyzje. Prawda?

Hit nr. 7 - Ordo Iuris za wyborem?

To pierwszy na liście "hit", który nie jest naszym śmianiem się przez łzy, a rzeczywistym (małym) zwycięstwem. Nasza wieloletnia walka o normalizację aborcji doprowadziła do tego, że stało się coś niespodziewanego - ekspertka z Ordo Iuris zaczęła wycofywać się z całkowitego zakazu aborcji.

Trochę trudno mi o tym mówić, ale powiem: jeżeli w badaniu ultrasonograficznym bądź genetycznym rzeczywiście jest to wada letalna trudno nam bez jej własnej decyzji zmuszać kobietę do czegokolwiek. Ja wiem, że ja bym urodziła takie dziecko. Ale to jest moja suwerenna decyzja - ja jako Ewa Dmoch-Gajzleska. Natomiast ja nie mam prawa komuś narzucać tego, że jeżeli jest wada letalna to kobieta ma podejmować decyzje o kontynuowaniu ciąży, jak również o tym, żeby decydować o przerwaniu. 11

Mówiła dr Dmoch-Gajzlerska. Te słowa zaskakują, bo to właśnie przez naciski takich organizacji jak Ordo Iuris w 2020 roku PiS uznał, że przesłanka embriopatologiczna powinna zostać wykreślona. Czy możemy mówić tu o cudownym nawróceniu serca anty-aborcyjnych działaczek? Wątpliwe. Według nas taka "umiarkowana" antyaborcyjna postawa podyktowana jest ogromnym społecznym poparciem dla aborcji 12 13.

Teraz nawet osoby związane z antyaborcyjnym środowiskiem nie mogą sobie pozwolić na medialne wypowiedzi z których wynika, że aborcja zawsze jest zła i że kobiety nie powinny mieć zdania. Świadczy to o tym, jak bardzo zmieniły się poglądy społeczeństwa, do którego przystosować muszą się nawet płodziarze, żeby nie wyjść na wariatów.

To dobrze. Nie spoczywajmy jednak na laurach, bo nie tylko o "przesłankę embriopatologiczną" chodzi. Ciężkie wady płodu i sytuacje zagrożenia ciąży nie stanowią większości powodów dla których kobiety chcą i przerywają ciążę - stanowią zdecydowaną mniejszość terminacji. Zadowolenie się jedynie "przesłankę embriopatologiczną" to powrót do antyaborcyjnej ustawy z 1993 roku - to cofnięcie nas o 30 lat.

Nie dajmy się przeciwnikom aborcji i innym zawstydzaczom kobiecych decyzji - każdy powód do aborcji jest w porządku i nie trzeba się z niego nikomu rozliczać!

Hit nr. 8 - Posłanka PiS ma czelność "troszczyć się" o ciąże z wadami embriopatologicznymi

Chwilę później o aborcji wśród kobiet w ciążach z wadami letalnymi chciała wypowiedzieć się Dr. Anna Orawiec, która jest jedną z niewielu lekarek, które nie boją się mówić o tym, że wspierają kobiety w aborcjach:

Od czasu zmiany prawa aborcyjnego co najmniej raz w tygodniu rozmawiam z pacjentką, która dokonała aborcji lub chciała jej dokonać. Pani minister [Katarzyna Sójka z PiS] powiedziała, że nie wie jak się czuje pacjentka, która nosi w sobie płód z wadami letalnymi. No dla tej pacjentki to jest tragedia. Te pacjentki nie są w stanie sobie poradzić z tym psychicznie nie są w stanie wyobrazić sobie tego, że za chwilę będą czuły ruchy, a potem tego dziecka nie będzie... 14

W tym momencie Katarzyna Sójka weszła jej w słowo i nie wstydząc się działań własnego ugrupowania przekonywała, że mimo wad letalny to urodzić "jakoś się da".

Ale są takie pacjentki, które rodzą też dzieci z wadami letalnymi... 15

Chociaż Dr Anna Orawiec próbowała dokończyć wypowiedź ("i my tym pacjentkom też towarzyszmy, my ich nie zostawiamy...") to posłanka PiS nie dała już jej dojść do głosu i przekonywała, że w zasadzie, to każda aborcja będzie dla każdej kobiety dokładnie tak samo traumatycznym i strasznym doświadczeniem (co jest po prostu nieprawdą).

Myślę, że powinniśmy właśnie porozmawiać o innym aspekcie o aspekcie: opieki psychologicznej, o aspekcie wsparcia emocjonalnego, bo to jest bardzo trudne. 16

Czemu zwracamy waszą uwagę na słowa posłanki PiSu, która chociaż jest zawziętą przeciwniczką aborcji mówi takie "troskliwe rzeczy"? Czy tylko dlatego, że jej bezczelność sama w sobie jest hitem? Nie tylko: to nowa anty-aborcyjna narracja, za pomocą której przeciwnicy praw kobiet będą dalej starali osiągnąć się to co zwykle - utrudnić dostęp do aborcji. I nie jest to niestety nasza paranoja i bezpodstawne przypisywanie złych intencji - takie praktyki ruch antyaborcyjny pożyczył sobie ze Stanów Zjednoczonych.

Oczywiście wizyty u psychologa są zupełnie naturalne i nie ma w nich nic złego! Osoby, które potrzebują profesjonalnego wsparcia psychologicznego, powinny je otrzymać. Problem pojawia się wtedy, gdy konsultacje psychologiczne lub psychiatryczne stają się obligatoryjne, a dostęp do aborcji jest uzależniony od udziału w takich spotkaniach lub uzyskania w nim "odpowiednich" wyników.

Reakcja posłanki ma też jeszcze jeden efekt - tak długo jak wymusza ona rozmowę o "przesłance embriopatologicznej" (a nie o innych, licznych powodach do aborcji), tak długo jedynym co może przegrać jest... tylko ta przesłanka. Słuchacze debaty na Kanale Zero nie mieli szansy usłyczeć wiele w kontekście innych sytuacjach w których kobiety licznie przerywają ciężę - i to niestety zwycięstwo posłanki PiS.

Hit nr. 9 - W PiSie gumka nigdy nie pękła

Innym ciekawym sloganem powtarzanym przez Katarzynę Sójkę, była łatwość w dostępnie do antykoncepcji, a wręcz konieczność jej stosowania, jeśli nie chce się zajść w ciążę. Skoro zabezpieczeć się trzeba, to aborcja jest niepotrzebna, prawda?

Dzisiaj w Polsce mamy w pełni dostępną antykoncepcję i uważam, że to jest okej, by kobieta, która nie chce być w ciąży, po prostu stosowała antykoncepcję. 17

Polski są Katarzynie Sójce niezwykle wdzięczne za zgodę na używanie antykoncepcji, ale po tej wypowiedzi pojawiły się pewne obiekcje: Prowadzący Robert Mazurek wytknął posłance hipokryzję, gdyż podczas ostatniego głosowania w sprawie antykoncepcji awaryjnej, Katarzyna Sójka wstrzymała się od głosu...

Posłanka miała oczywiście wymówkę (nie uwzględniono JEJ poprawki, więc niestety nie mogła zagłosować za). Temat jednak wracał:

Antykoncepcja - o tym powinniśmy mówić - jest w Polsce dostępna wszędzie w i stu procentach. A antykoncepcja dzisiaj może być w 100% skuteczna. 18

I to ten cytat bawi nas najbardziej. Nie owijając w bawełnę... Czy w PiSie nigdy nie pękła nikomu gumka?

Zacznijmy od podstawowych kwestii. Żadna forma antykoncepcji nie jest w 100% skuteczna. Nikt nie ma też obowiązku stosowania antykoncepcji, jeśli tego nie chce. Ciąża nie jest karą za uprawianie niezabezpieczonego seksu, na którą automatycznie się godzimy rozpoczynając stosunek.

Terminacja ciąży niezależnie od tego, czy powstała w wyniku zawodnej antykoncepcji, czy jej braku, jest tak samo okej.

Przekrzykiwanie się hasłami w stylu "było się zabezpieczać" przyczynia się jedynie do zawstydzania osób w niechcianych ciążach. I nawet jeśli Pani Poseł naprawdę tak uważa... to te słowa nie wnoszą nic merytorycznego ani w temat aborcji, ani temat antykoncepcji.

Na naszej stronie możecie przeczytać dziesiątki historii osób, które się zabezpieczały (gumkami, tabletkami, wkładkami), albo usłyszały od lekarzy, że są już bezpłodne ale i tak udało im się zajść w niechcianą ciążę.

Hit nr. 10 - Robert Mazurek

Mazurek jako moderator

Własną pozycję na liście smaczków zaskarbił sobie w naszej opinii również sam prowadzący. Mamy do niego parę zastrzeżeń:

  • Mazurek niektórym osobom zarówno przerywał jak i pozwalał, by przerywały im inne uczestniczki,
  • zamiast zachęcić uczestniczki do sensownej debaty między sobą (skoro są według niego ekspertkami) to wciągał je w zupełnie niepotrzebne pseudo-filozoficzne bajdurzenia (np. pytając Annę Marię Żukowską, "czy płód to człowiek?" i "czy płód ma prawo do dziedziczenia?"),
  • Mazurek tak bardzo wciągnął się w bycie uczestnikiem rozmowy, że zapominał o moderacji i pozwalał, by ta gubiła wątki,
  • w paru momentach postanowił również sam zostać ekspertem od aborcji i zabłysnąć "ciekawostkami", których źródeł nie raczył przywołać, ku zażenowaniu obecnych,
  • tym aborcyjnym ekspertem Mazurek jednak nie był, gdyż bez sprostowania zostawiał momenty, w których uczestniczki mówiły nieprawdę i tezy sprzeczne z badaniami i wiedzą naukową,
  • no i na koniec: Mazurek ma o aborcji swoje mocne i liczne opinie. Nawet jako moderator nie wstydzi się nimi non stop dzielić...

Łatwo przyłapać Mazurka na byciu stronniczym. Łatwo złapać Mazurka za język, gdy mówi antyaborcyjne tezy o tym, że aborcja po 12 tygodniu "to już hardcore". Ale nie ta stronniczość najbardziej nas oburza, ale...

Mazurek jako przedszkolanka

Kwestią, którą może wydawać się z pozoru szczytna, jest cel, jaki ustalił sobie Mazurek.

Celem, cytując Mazurka: miało być "dokonanie pewnego cudu" czyli "kulturalnej rozmowy o aborcji, w której strony się wzajemnie nie pozabijają" i "nie poleje się krew" bo według niego "nic nie wywołuje takich sporów" jak aborcja. 19

Fakty są jednak takie, że temat aborcji bardzo łączy Polaków i Polki - jak pokazują badania większość z nas jest za aborcją. W młodszych pokoleniach są to liczby zbliżające się do 100%. Mazurek strasząc "sporem i rozlewem krwi" wywołuje Chochoła.

Konflikt w temacie aborcji występuje raczej między społeczeństwem - a konserwatywnymi politykami i ich wąskim elektoratem. Twarzą tego konfliktu i napięcia, są trwające od 2016 roku non-stop pro-aborcyjne protesty. Według nas apel o "grzeczną dyskusję" ze strony Mazurka, to prośba o wycofanie się na pozycje sprzed Czarnych Protestów i Strajków Kobiet.

Apel Mazurka ma też drugie dno, które widać podczas debaty. "Dokonanie cudu grzeczności" nie spowodowało, że rozmowa na Kanale Zero była merytoryczna, mądra ani sensowna. Kulturalność nie zagwarantowała debacie jakości. Przeciwnie - mimo tego, że uczestniczki były non stop dyscyplinowane, to procent aborcyjnych bzdur i mitów nie różnił się znacząco od najgorszych internetowych wojenek i kłótni na Facebooku.

Grzeczność, kulturalność i "ąę" to standard, który ustawia rozmowę o aborcji pod jej przeciwników. Aborcja dla wielu osób nadal jest tematem trudnym, intywmnym i zawstydzającym. Mówienie o jej szczegółach często jest "wulgarne". W ugrzecznionej na siłę debacie nie ma miejsca na realne ludzkie doświadczenia.

W takiej świętobliwej, uwznioślonej, umoralnionej i wysublimowanej dyskusji o aborcji najlepiej odnalazłby się ksiądz, albo siedzący za biurkiem filozof-teoretyk. Ale to już wszystkie miałyśmy.

Czego zabrakło w debacie?

Podsumowując, w debacie o aborcji na Kanale Zero zabrakło przede wszytskim:

  • zabrało rozmowy o aborcjach, a nie o dzieciach i płodach,
  • zabrakło reprezentacji i perspektywy kobiet które przerywają swoje ciąże,
  • zabrakło uwzględnienia większej ilości sytuacji w których kobiety terminują ciążę,
  • zabrakło nie skupiania się na sytuacjach skrajnych i dramatycznych,
  • zabrakło kontroli anty-naukowych twierdzeń i mitów.

Bardzo ładie. 2/10.


  1. 00:23:15 - Debata o prawie do aborcji na Kanale Zero... 

  2. 01:27:25 - Debata o prawie do aborcji na Kanale Zero... 

  3. 01:42:08 - Debata o prawie do aborcji na Kanale Zero... 

  4. 01:42:42 - Debata o prawie do aborcji na Kanale Zero... 

  5. 01:42:56 - Debata o prawie do aborcji na Kanale Zero... 

  6. 01:44:00 - Debata o prawie do aborcji na Kanale Zero... 

  7. Badaczka, która wymyśliła termin syndrom postaborcyjny, nie kierowała się standardami pracy naukowej. Do badania celowo wybrała osoby, które swoje doświadczenie aborcji określiły jako bardzo stresujące. Ponadto, połowa z 30 osób, z którymi przeprowadziła wywiady miała aborcję w drugim i trzecim trymestrze, podczas gdy ciąże najczęściej przerywa się przed 10 tygodniem. Z rzetelnych badań naukowych wynika, że aborcja nie ma długotrwałych negatywnych konsekwencji dla zdrowia psychicznego. Abortion and mental health: Evaluating the evidence. Major B. i in., 2009. American Psychologist, 64(9), s. 863-890. doi:10.1037/a0017497. Speckhard (1985, 1987) developed the rationale for PAS in her doctoral dissertation, in which she interviewed 30 women specifically recruited because they deemed a prior abortion experience (occurring from 1 to 25 years previously) to have been “highly stressful.” Forty-six percent of the women in her sample had second-trimester abortions, and 4% had third-trimester abortions; some had abortions when it was illegal. As noted above, this self-selected sample is not typical of U.S. women who obtain abortions. PAS is not recognized as a diagnosis in the Diagnostic and Statistical Manual of Mental Disorders (DSM) of the American Psychiatric Association (2002). 

  8. 02:05:35 - Debata o prawie do aborcji na Kanale Zero... 

  9. 02:06:20 - Debata o prawie do aborcji na Kanale Zero... 

  10. 00:03:20 - Debata o prawie do aborcji na Kanale Zero... 

  11. 01:11:05 - Debata o prawie do aborcji na Kanale Zero... 

  12. Oko.press Takiego wyniku jeszcze nie było! Rekordowe poparcie dla aborcji do 12. tygodnia, 15 listopada 2022 

  13. Oko.press: Większość Polek i Polaków poszłaby na referendum. I zdecydowanie wybrała prawo do aborcji, 30 marca 2023 

  14. 01:13:40 - Debata o prawie do aborcji na Kanale Zero... 

  15. 01:14:14 - Debata o prawie do aborcji na Kanale Zero... 

  16. 01:14:36 - Debata o prawie do aborcji na Kanale Zero... 

  17. 00:14:36 - Debata o prawie do aborcji na Kanale Zero... 

  18. 01:27:50 Debata o prawie do aborcji na Kanale Zero... 

  19. 00:02:46 Debata o prawie do aborcji na Kanale Zero...