"Miałyśmy aborcję!" - 50 lat okładki Sterna

Słynna okładka niemieckiego magazynu Stern obchodzi 50 urodziny. 6 czerwca 1971 roku 374 kobiet (wiele z nich były znane szerszej opinii publicznej) powiedziały – Wir haben abgetrieben – czyli miałyśmy aborcje! To było szczególnie ważne w tamtym czasie, bo aborcja była nielegalna.
Important:
  • Treść zagadnienia 1
  • Treść zagadnienia 2
  • Treść zagadnienia 3

Aborcja dla wszystkich kobiet

Na okładce znalazło się 28 zdjęć kobiet, a na nich m.in. aktorki Senta Berger i Romy Schneider oraz publicystka Carola Stern. Była to tylko zapowiedź, bo pod manifestem podpisały się 374 kobiety, a wśród nich aktorki, ale także gospodynie domowe, sekretarki i studentki. Wszystkie domagały się prawa do legalnej aborcji.

Francja – aborcja na okładce Nouvel Observateur

Dwa miesiące wcześniej na podobny ruch zdecydował się francuski ruch kobiecy – okładka „Nouvel Observateur” zapowiadała „Manifest 343 zdzir” [poczytaj u nas o historii aborcyjnej rewolucji we Francji].

W tym czasie Niemiecka dziennikarka Alice Schwarzer pracowała jako niezależna korespondentka w Paryżu – m.in. dla „Stern” – i była zaangażowana we francuski ruch kobiecy. To ona zadzwoniła do redaktora naczelnego i powiedziała: „Jeśli podam ci około 300 nazwisk, w tym obowiązkowy tuzin celebrytek, czy „Stern” w to pójdzie?”  Warunek ówczesnego redaktora naczelnego „Stern” Henri Nannena był jeden: akcja musi być zbiorowa. Alice Schwarzer zaczęła zbierać nazwiska, a wiele z nich to przyjaciółki, sąsiadki, były współpracownice.

Historia aborcji – kryminalizujące prawo aborcyjne w Niemczech

W tamtym czasie w Niemczech aborcja była zakazana, kryminalizowana i silnie stygmatyzowana. Za sprawą paragrafu 218 każdej osobie, która przerwała ciążę grozi do pięciu lat pozbawienia wolności i kara grzywny. Dodatkowe konsekwencji wynikające ze stygmatyzacji: utraty pracy, rozwodu lub wykluczenia z rodziny. Mimo to, 374 kobiety decydują się zaryzykować. Niektóre z nich otrzymują zarzuty, ale żadna osoba ostatecznie nie zostaje skazana. Dopiero po latach okazuje się, że Alice Schwarzer i inne niektóre osoby nie miały aborcji, ale wzięły udział w manifeście z potrzeby  okazania solidarności.

W ciągu kilku tygodni dziesiątki tysięcy kobiet w większych miastach demonstrują, by okazać solidarność, rozdają ulotki. W demonstracjach biorą udział  studentki, pracujące kobiety, gospodynie domowe, matki.

Okładka wzbudziła sensacje, była szeroko dyskutowana, przerwała społeczne tabu a przede wszystkim była wyrazem oporu przeciwko paragrafowi 218 i manifestem, którego treść przeczytacie poniżej:

Manifest niemieckich aborcjonistek po polsku:

Każdego roku około miliona kobiet w RFN ma aborcje. Setki z nich umierają a dziesiątki tysięcy są pozostawione w chorobie lub bezpłodności bo zabiegi wykonują osoby, które nie potrafią tego robić. Wykonywana przez wykwalifikowane osoby, przerwanie ciąży to rutynowa procedura.

Kobiety, które mają pieniądze mogą mieć bezpieczną aborcje w Niemczech lub za granicą. Te, które nie mają, są przez artykuł 218 zmuszane do zabiegów wykonywanych przez szarlatanów na kuchennych stołach. W dodatku czyni je to przestępczyniami i grozi więzieniem do 5 lat.

Wciąż jednak miliony kobiet maja aborcje – w warunkach upokarzających i zagrażających życiu. Jestem jedną z nich. – Miałam aborcje. Sprzeciwiam się artykułowi 218 i to w imię chcianych dzieci.

My kobiety nie chcemy jałmużny od ustawodawców, nie chcemy reformy w ratach! Żądamy bezwarunkowego usunięcia artykułu 218. Żądamy rzetelnej edukacji seksualnej dla każdego i darmowego dostępu do antykoncepcji! Żądamy prawa do przerywania ciąży w ramach ubezpieczenia zdrowotnego!

Read more:

Give someone a free and safe abortion

I'm chipping in!
Support us!
It's best to fight for abortions by doing abortions.

This year, we've helped over 40 000 people in unwanted pregnancies. Each penny counts when you're assisting in 94 abortions a day (that's almost 4 abortions every hour).