Jana:

Każda z nas ma inny powód, ale każdy jest ważny

Cześć dziewczyny, właśnie dziś przeszłam to samo co wy przeszłyście albo co będziecie przechodzić.

Okres spóźniał mi się już 6 dni, nie podejrzewałam ciąży, test zrobiłam rutynowo dla pewności. Kiedy ujrzałam 2 kreski dostałam szoku. Mieszkam w Niemczech. Po godzinie zwolniłam się z pracy i ruszyłam na Berlin szukać lekarza. Byłam spanikowana, nikt nie mógł o tym wiedzieć a ja się tak bardzo bałam. Niestety nie udało mi się nic załatwić w soboty z lekarzami ciężko… Umówiłam się na poniedziałek.

W Niemczech aborcja jest legalna do 12 tygodnia bez pytań, każda kobieta ma takie prawo. Lekarz potwierdził ciążę w 4 tygodniu, dostałam skierowanie na tzw. Beratungschein, to krótka rozmowa uświadamiająca z innym lekarzem, trwało to 5 minut nic nie mówił, dał papierek a ja wróciłam do domu. Od tej rozmowy musi minąć 3 dni – takie jest prawo (żeby kobieta mogła się jeszcze zastanowić). Do lekarza wróciłam w czwartek tam dał mi pierwsze 2 tabletki które musiałam połknąć przy nim, nic się nie dzialo, do domu dał mi ostatnie 3 + 2 silne tabletki przeciwbólowe. Dziś (sobota) o 2:00 w nocy miałam 'zaaplikować’ tam tabletki. Bardzo się bałam bólu, nie wiedziałam jak to przejdę… Położyłam się dalej spać.. O 6:00 rano obudził mnie potworny ból brzucha mimo, że miałam termofor i wcześniej połkniętą tabletkę na ból, wstałam do łazienki.. Poleciała krew.. Ból okropny przez 25 min. Większy jak przy mocnym okresie. Później ból się zmniejszył, chwilę pochodziłam, kichnęłam i poczułam, że coś wyleciało.. To było to..

Na 10:00 rano byłam już w Berlinie u lekarza (mam tam jakąś godzinę drogi), potwierdził przerwanie ciąży, wszystko się udało. Lekarz jak i pielęgniarki byli bardzo mili. Czułam wsparcie i czułam, że dla nich to normalna sprawa. Sam lekarz stwierdził, że dla nich to rutyna. Dziękuję mojemu lekarzowi i pielęgniarce za wszystko tym bardziej że byłam w tym sama. Dla nich to codzienność, a dla takiej kobiety jak ja to nieoceniona pomoc.

To dla mnie niesamowita nauczka na całe życie, mały skok w bok.. A ja zraniłam siebie i najbliższych i zachowam tą tajemnice do końca życia. To mój ból na który sobie zasłużyłam.

Dziewczyny pamiętajcie, że nie jesteście same! Jest nas wiele i każda z nas ma inny powód, ale każdy jest ważny!! Trzymajcie się

Chcesz powiedzieć o swojej aborcji?​

Mówienie i słuchanie aborcyjnych historii ma ogromną moc. Mało co potrafi z taką siłą przegonić aborcyjną stygmę. Pamiętajcie, że wszystkie herstorie (historie) są ważne i warte usłyszenia.

Dzielenie się swoim aborcyjnym doświadczeniem może być dla pomocne, by ktosia zobaczyła, że nie jest sama.

Twoja aborcja

Jeśli jeszcze nie wyoutowałaś się przed rodziną lub przyjaciółmi z tego, że miałaś aborcję, nadal nie wiesz w jaki sposób to zrobić albo nie miałaś okazji nikomu o niej opowiedzieć: aborcyjny coming out z nami to świetna okazja, by bez presji, stygmy i oceniania opowiedzieć o swoich doświadczeniach.
Napisz do nas na:

[email protected]

Give someone a free and safe abortion

I'm chipping in!
Support us!
It's best to fight for abortions by doing abortions.

This year, we've helped over 40 000 people in unwanted pregnancies. Each penny counts when you're assisting in 94 abortions a day (that's almost 4 abortions every hour).